Kochani!

Cieszymy się, że jesteśmy z Wami i możemy podzielić się tą drogą, naszym doświadczeniem Służby w charyzmacie Ruchu END.

Jesteśmy małżeństwem od ponad 37 lat. Mamy dwie zamężne córki: Paulinę w wieku 35 lat i Patrycję w wieku 23 lata oraz żonatego 33 letniego syna Przemysława. Czujemy się szczęśliwymi dziadkami – mamy siedmioro wnucząt.

Z zawodu jesteśmy geologami a geologię zgłębialiśmy na Uniwersytecie Warszawskim. Mimo, że aktualnie przebywamy już na emeryturze, to jednak pracujemy nadal z Bożym błogosławieństwem i satysfakcją. Z Ruchem END związaliśmy się od samego początku jego zawiązania się w Polsce – od jesieni 2001 roku. Pragniemy dodać, że nasze nawrócenie zaczęło się w roku 1984, a więc po 12 latach naszego sakramentalnego związku. Wtedy to na dobre rozpoczęliśmy przygodę z Panem Bogiem. Z pragnienia serca, jak również dla odrobienia zaległości w wierze i pogłębienia formacji duchowej zaangażowani byliśmy w różnych, następujących po sobie wspólnotach rodzinno-małżeńskich takich jak: Przymierze Rodzin, Spotkania Małżeńskie, Domowy Kościół, w którym przez 6 lat pełniliśmy posługę pary diecezjalnej archidiecezji warszawskiej. Byliśmy parą małżeńską poszukującą – ciągle nam czegoś brakowało – czuliśmy duchowy niedosyt. Nasze uczestnictwo w poszczególnych wspólnotach nie było dla nas czasem zmarnowanym, było czasem przygotowujących nas do uczestnictwa w kolejnej wspólnocie, zawsze było okresem pełnienia służby dla bliźniego – taki był plan Boży, byśmy w końcu mogli znaleźć się w małżeńskim, międzynarodowym Ruchu END.

Wśród różnych obowiązków-służby dla Ruchu Ekip Notre-Dame pełniliśmy posługę Pary Odpowiedzialnej ekipy, Pary Pilotującej, Pary Odpowiedzialnej Sektora Mazowieckiego, a od 1,5 roku jesteśmy Parą Łącznikową w sektorze i mamy pod swoją opieką trzy ekipy z Warszawy i dwie z Łomży.
Zrozumieliśmy, że przyjęcie Karty END i przystąpienie do ekip nie powinno stanowić celu samego w sobie, ale być punktem wyjścia, w służbie jej członkom. Naczelnym prawem małżeństwa chrześcijańskiego jest miłość – która która nie ma granic, ona nigdy nie ustaje.

Wzrost naszego małżeństwa w miłości do Boga i do bliźniego, która nie zna granic, dokonuje się dzięki wspólnie podejmowanym różnym posługom w Ruchu, przez udział w których skutecznie mogliśmy pomagać sobie nawzajem w podążaniu do Pana i świadczeniu o Nim.

Przez każde powołanie do posługi odczytywaliśmy wezwanie Chrystusa: „Pójdź za Mną” a wyrażana nasza zgoda na służenie Mu, uświadamiała nam, że stawaliśmy się narzędziami w ręku Ducha Świętego. Przez cały czas trwania naszej posługi doświadczamy i odczuwamy aktywną obecność Pana Boga, którą odczytywaliśmy przez radość kiedy coś się nam udawało czy przez życzliwość i pomoc współbraci kiedy napotykaliśmy na trudności.

Pan Bóg znając wszystkie nasze słabości i ograniczenia dodawał nam sił i środków do przeprowadzenia podjętej misji-służby. On tylko oczekuje od nas dobrej woli do jej pełnienia. On oczekuje od nas szczerego zapału, który wypływał z pragnienia naszego serca i na Jego chwałę.

Chcemy wam powiedzieć, że służba w Ruchu i dla Ruchu jest sposobem głoszenia Dobrej Nowiny i posługi parom małżeńskim i rodzinie. To właśnie dzięki tej posłudze, którą jedni przyjmują i pełnią dla drugich możemy się wszyscy lepiej formować i rozwijać w naszym życiu duchowym małżeńskim i wspólnotowym. Zaświadczmy w tym miejscu, że więcej radości jest w dawaniu niż braniu, przy czym wyznajemy tę maksymę – darmo otrzymaliście darmo więc dawajcie.

Z perspektywy czasu możemy powiedzieć, że Pan Bóg na naszej drodze do Niego zawsze stawiał nam wysoko poprzeczkę i ”rzucał nas na głęboką wodę”. A nam zawsze wydawało się, że do pełnienia kolejnej funkcji służebnej nie dorośliśmy i jesteśmy jej niegodni – nie zasłużyliśmy na to. Teraz wiemy, że jeżeli nasze powołanie wykonujemy z pokorą, to mimo naszych słabości, ograniczeń i grzeszności dzieło zostanie wykonane na chwałę Bożą. Naszą posługę najpierw poprzedzała modlitwa, potem praca badawczo-studyjna materiałów ruchowych, by w następnym etapie móc organizować sesje, dni skupienia czy spotkania z poszczególnymi ekipami.

Posługę Pary Odpowiedzialnej ekipy rozpoczynaliśmy w warunkach trochę eksperymentalnych, bez pilotażu, pracując przez rok nad Przewodnikiem i Kartą END. Jednak ogromny zapał wszystkich, fascynacja i troska, szukanie małżeństw, które by chciały pogłębiać swoją miłość i wiarę, stały się gwarantem jedności i trwałości naszej ekipy. Stanowiliśmy ekipą warszawsko-łódzką – Hania i Józek przez ponad rok dojeżdżali do Warszawy z Łodzi, to mimo tych trudności był to okres cudownego pielęgnowania przyjaźni, rozmów i gościnności a jednocześnie lekcja służby bliźniemu i wzajemnej odpowiedzialności za ekipę.

W krótkim czasie zostaliśmy zaproszeni do pilotowania ekip. Sami najpierw uczymy się pilotażu by pilotować ekipę w Świdrze koło Otwocka. Doradcą Duchowym tej ekipy był ks. Andrzej Rabij z którym uzupełnialiśmy się w jej prowadzeniu by lepiej mogli zrozumieć cele i metody Ruchu, by z radością przyjęli jego charyzmat. Jednak mimo naszych starań i naszego czasu – po 2 latach od przyjęcia Karty członkowie tej ekipy, w swojej wolności podejmują decyzję wyjścia z Ruchu. Tylko jedno małżeństwo z tej ekipy kontynuuje swoją duchowość małżeńską – przechodząc do innej ekipy. Było to dla nas odpowiedzialnych, jak i dla księdza Andrzeja oraz naszego Sektora bardzo trudne doświadczenie. Zrozumieliśmy, że nie wszystko jest tak jak my planujemy, a także przyszła refleksja – czy wszystko do końca zrobiliśmy dobrze, czy czegoś nie zaniedbaliśmy?

Kolejny pilotaż odbywał się w Lublinie, gdzie przez 2 lata małżonkowie czekali na utworzenie ekipy. Zawsze przyjeżdżaliśmy wcześniej, aby spotkać się z bratem Piotrem Zajączkowskim i omówić bieżące spotkanie. W ogromnych bólach i wśród wielu wątpliwości rodziło się przyjęcie Karty przez tą ekipę. Na kolanach przed Najświętszym Sakramentem oddawaliśmy Bogu drogę tych małżeństw – trwają do dziś.

Trzecia ekipa pilotowana, tym razem na północ od Warszawy w Łomży. Podróże znowu PKS przez cały rok z noclegami u Wiesi i Krzysia. Pełniąc posługę Pary Pilotującej byliśmy obciążeni funkcją Pary Odpowiedzialnej Sektora Mazowieckiego.

Pan Bóg daje nam coraz więcej przyjaciół w wierze, przyjaciół z którymi dzielimy się swoim doświadczeniami swojego życia małżeńskiego, rodzinnego, swoją drogą do Pana, swoimi nawróceniami.

W końcu po 3 latach wyczerpującej, ale radosnej posługi w Sektorze, liczyliśmy na to, że trochę „odpoczniemy”. Jednak okazuje się, że u Pana Boga nie ma emerytury. Kiedy Marzenka i Michał poprosili nas o pomoc, abyśmy zostali Parą Łącznikową dla 3 ekip warszawskich i łomżyńskiej, to wiedzieliśmy, że zostaliśmy wezwani do jeszcze większej miłości do Pana, bliźnich i do Kościoła.

Służba to rzeczywiście dar nam dany, bo więcej otrzymujemy niż sami możemy ofiarować. Kiedy dajemy swój czas dla bliźnich, to Pan Bóg go jeszcze pomnaża, aby wszystko pogodzić z pracą zawodową i codziennym życiem. Byliśmy i jesteśmy parą, która nie ma samochodu, a Pan Bóg zawsze stawiał nam ludzi na drodze, albo takie dawał rozwiązania, że zawsze zdążyliśmy na czas. Na naszej drodze poznaliśmy wielu wspaniałych ludzi, poznawaliśmy ich życie małżeńskie i rodzinne by móc wspólnie zbliżyć się do siebie i do Pana Boga , uczyć się miłości do bliźniego.

Nie wyobrażamy sobie naszej posługi bez współpracy z kapłanami,z którymi nawiązaliśmy przyjacielskie więzi. To im wielokrotnie zawdzięczamy, to wspólne dzieło które tworzymy , to dzięki ich mobilizacji i wsparciu modlitewnym jesteśmy napełniani Bożą miłością , aby móc się z Wami dzielić.

Wiemy i doświadczamy, że w każdej służbie Pan uczy nas czegoś jeszcze więcej:

    wielkiej pokory
    ogromnej miłości
    intensywniejszej modlitwy
    pewnych wyrzeczeń
    słuchania innych
    większej cierpliwości i wyrozumiałości
    szanowania wolności bliźnich
    akceptowania różnorodności

30 września 2009 roku byliśmy na pogrzebie naszej Kochanej Siostry Jadwigi Skudro, która przeżyła 95 lat. Od 20 lat towarzyszyła nam w naszym życiu małżeńskim, rodzinnym. Ogromnym świadectwem dla nas była – jej służba dla Pana. Siostra Jadwiga dopiero, kiedy skończyła 60 lat została posłana do pracy z małżeństwami. Dopiero po „sześćdziesiątce” rozpoczęła się dla niej przygoda – pochwycenia dla Boga rzeszy małżonków. Przez ponad 30 lat, a więc do końca swego życia ziemskiego była na służbie Bogu i małżeństwu.

A więc przed nami dopiero teraz zaczyna się służba, bo my dopiero od niedawna skończyliśmy 60 lat.

Krysia i Andrzej Pruszkowie z Warszawy