Polkowice przywitały nas słońcem. W niezbyt dużym, przytulnym kościele pw. Michała Archanioła, nieopodal Rynku, odbył się Wielkopostny Dzień Skupienia. Pierwszy z dwóch takich dni przewidzianych w tym roku w Sektorze Dolnośląskim. Wszystko mogło mieć miejsce dzięki serdeczności proboszcza ks. Jarosława Święcickiego (Doradcy Duchowego Ekipy P1) oraz otwartości ks. Andrzeja Godynia, który chętnie zgodził się przyjechać i wygłosić dla nas naukę wielkopostną. Mszy Świętej przewodniczył O. Dominik Banaś, Doradca Duchowy Sektora. W przygotowanie tego wydarzenia z dużym zaangażowaniem włączyły się małżeństwa polkowickich ekip, które poprowadziły Adorację Najświętszego Sakramentu oraz piękną oprawę muzyczną. Przy tej okazji bardzo wszystkim dziękujemy.
Po Adoracji nastąpiła Eucharystia, w czasie której przyszedł czas na głoszenie nauki.
Ks. Andrzej Godyń na początku przypomniał, że sens Wielkiego Postu to nawrócenie. Po czym kontynuował w oparciu o czytania z dnia. Poniżej przytaczamy, może nie dosłownie, ale zanotowane myśli z wygłoszonego słowa.
Każdy ma jakiś grzech, jakiś wstyd ale Pan Bóg to wrzuci w „głębiny morskie”. Bóg jest z nami w przymierzu i nas wyzwoli jeżeli nie zapomnimy o wierności. Chrześcijanin ma pamiętać, że Pan w Twoim życiu zrobił wielkie rzeczy. Bóg jest Bogiem, który ratuje, leczy Twoje choroby. Bóg nie zapamiętuje się w sporze. Gniew jest przymiotem Boga ale nie złość, czy nienawiść. Ten gniew jest w pewnym sensie naturalny, bo to odrzucenie miłości kiedy Go człowiek lekceważy. Ale On nie płonie gniewem na wieki.
Bóg jest ojcem, rodzicem. Nie płonie gniewem na wieki, bo jest rodzicem, bo nie postępuje według naszych grzechów.
Chrześcijanie ciągle uczą się, że Bóg jest miłosierny i chce abyśmy też byli miłosierni.
Następnie rekolekcjonista stwierdził, że przechodzimy do następnego etapu.
Tym etapem była druga część nauczania o temacie wiodącym: Chrześcijański sens cierpienia.
Udało nam się zanotować następujące myśli kaznodziei.
Trzeba mieć dużo „zuchwałości” w sobie aby mówić o cierpieniu samemu nie cierpiąc. Ale Duch Święty sprawia, że słowa kapłana nam mają coś powiedzieć. (Dobrze jest modlić się o to przed spowiedzią, a nawet przed nauką-kazaniem np. w czasie Eucharystii).
Żyjemy w czasach przyspieszonej laicyzacji. Telewizja, internet, smartfony, gry komputerowe. Wszystko co kiedyś było jakieś formalne, to dla tych młodych ludzi odchodzi: np. niedzielna Msza św. – nawet jak ktoś stał pod kościołem. Uczcie dzieci modlitwy.
Czym się różnimy od świata? Że w centrum naszej wiary jest Krzyż.
A świat współczesny odcina się od wszelkiej niewygody, braku przyjemności, cierpienia. Świat zawęża życie do doczesności. Ewentualnie iluzorycznie wierzymy w miłosierdzie Boga.
Ludzie myślą, że grzech nie ma konsekwencji zła. Że jak coś chcę, to jest to od razu dobre, bo ja tak chcę. Np. eutanazja jest przedstawiona jako ulga w cierpieniu temu człowiekowi. Natomiast jeżeli wprowadzimy coś jako prawo, to możemy spowodować, że będziemy usuwać tych, których nie chcemy- np. opieka nad chorym może być dla nas niewygodna. Jeżeli wprowadzamy, że nasze życie musi mieć jakąś „jakość”- to może sprawiać, że będziemy eliminować życie, które jest słabsze od nas.
Jeżeli ktoś relatywizuje prawdę i mówi:” każdy ma swoją prawdę” – to w rzeczywistości stwarza „prawa dżungli”. W dżungli każdy ma swoją prawdę ale zawsze zwycięża lew. Czyli młody, wykształcony, bogaty – mogący eliminować słabego, chorego, nienarodzonego itp. On też nie widzi, że jest manipulowany –„bo cierpienie to długi ból, którego nie chcę”.
Dla nas Krzyż ma największy sens. Dlaczego Bóg pozwala na straszne krzywdy, które się dzieją ? Możemy odpowiedzieć: nie wiem. Ale jak Bóg przyszedł na ziemię to wziął te winy na siebie.
Krzyż ma sens. Od Krzyża uczymy się miłości. Jezus nie chce aby zatrzymać sens cierpienia na Krzyżu. Miarą miłości jest to co jestem gotów oddać, co jestem gotów poświęcić.
Bóg daje ci męskość , daje ci kobiecość. Uczymy się jak się sobie oddawać, jak się przyjmować, mamy na to całe życie. Przedziwna jest miłość matki do dziecka, która jest w stanie wszystko znieść dla dziecka. Tam gdzie jest prawdziwa miłość tam jest gotowość ponoszenia kosztów, ponoszenie jakiejś straty- w darze.
Jezus leczy chorych, nie chce cierpienia ale to nie jest tak, że cierpienie nie ma sensu. Miłość wyraża się w ofierze. Jezus oddaje swoje życie z miłości.
Jezus robi to dla nas. Słowo Boże nas uczy, ze jest związek między złem, a konsekwencją, czyli cierpieniem. Jeden czyni zło, a drugi cierpi. Ale też dobro czynione przez kogoś sprawia dobro innym.
Ale Jezus bierze na siebie konsekwencje zła. „Zatrzymuje te kostki domina zła” – przez Krzyż. Jeżeli mnie naprawdę kochasz, będziesz niósł ze mną ten Krzyż. (Niektórzy święci to przyjmują na siebie.)
Jezus pozwala w jakiś sposób uczestniczyć nam w zbawieniu świata poprzez cierpienie. Ono jest odkupieńcze. Ma sens. Ono przynosi odkupienie. I my różnimy się dzięki temu od świata.
Czasami cierpienie jest tym „dnem”, przy którym człowiek zaczyna rozumieć sens swojego życia.
I nie wolno nam zazdrościć światu, bo oni nie są szczęśliwsi od nas dlatego, że unikają cierpienia. Mamy całe życie aby się tego uczyć. Też przy pomocy matki Bożej Bolesnej. Zakończył rekolekcjonista.
Zanotowali: Jola i Marcin Pacholarzowie