Zachęcani przez parę pilotującą – Renię i Henia, pojechaliśmy do Lichenia na rekolekcje o świętości życia bł. małżonków Quattrocchi. Wybrać się na nie chcieliśmy od dawna, ale zawsze mieliśmy pewne obawy – czy możemy zostawić dzieci na trzy dni same?

Wszystko zaczęło się  w piątek  o godzinie 18:00.  Na początku  po zawarciu wspólnoty poczuliśmy się jak w jednej, wielkiej rodzinie. Zrozumiałam,  że czeka  mnie spotkanie z Panem Bogiem takie dłuższe, spokojne, takie które sprawi, że zapomnimy o codziennych obowiązkach – prawdziwe. Myślałam, że czas będzie spędzany głównie na modlitwie, adoracji i miałam obawy, czy umiem i potrafię tak długo się modlić. Zostały one rozwiane wraz z informacjami na temat życia Marii i Luigiego.

Można o tej parze powiedzieć bardzo wiele, a i to będzie za mało. Nie da się opisać tego, jak bardzo  ich podziwiam, że to dzięki nim uwierzyłam, że w każdym małżeństwie może zapanować taka atmosfera – trzymanie się razem na dobre i na złe, wspieranie się nawet w najcięższych sytuacjach.

Czuliśmy, iż poznajemy coś nowego, co dotychczas wydawało się oczywiste. Ich piękną, wielką, wzajemną miłość, zapoczątkowała modlitwa i adoracja Pana Boga.

Chcemy zapamiętać, że dar miłości jest wzajemny, a pokonywanie własnego egoizmu otwiera okno radości w związku małżeńskim. Słuchając ks. Andrzeja, uświadamiamy sobie, że błogosławieni małżonkowie, będąc elitą społeczną wiedli zupełnie normalne życie, żeby nie powiedzieć skromne. Zrozumieliśmy, że w małżeństwie jest się dla współmałżonka, służąc mu, adorując go i stawiając go na pierwszym miejscu (zaraz po Panu Bogu).

Dziękujemy ks. Andrzejowi za taki przekaz, którego nigdy nie zapomnimy oraz Reni i Heniowi – za czuwanie nad wszystkim.

Basia i Ryszard Oleksy z ekipy z Brzeźna