Adres mailowy, nr telefonu,
sektor, nazwa ekipy,
imiona i nazwisko,
dwie zupy, enter,
zapisani i jedziemy.
Tym razem do Gniezna.

Pierwsze potwierdzenie terminu tegorocznej pielgrzymki naszego Regionu trafia do nas w połowie listopada ubiegłego (2024) roku i jak zwykle natychmiast wskakuje do naszego kalendarza zapisane jako priorytet.
Czas nad którym nie ma nic ważniejszego i tylko jakiś wypadek losowy może sprawić, że stanie się inaczej.
I tak już jakieś dwadzieścia razy nie było wypadku losowego.
Byliśmy, jeśli dobrze pamiętamy – na każdej z nich.
Pielgrzymka.
Jeden z ważniejszych elementów formacji, rodzaj podsumowania każdego roku pracy.
Na każdej inni, inni nie tylko z racji wieku.
Na każdej bogatsi, chociaż bywało, że „za pożyczone”.
Przyglądaliśmy się tym starszym i cieszyliśmy się słowem i obrazem jaki przynosili – sobą.
U tych ze Śląska, z Mazowsza, Kujaw, czy z Wielkopolski i słowo i obraz bardzo podobny, jakby na podobieństwo Jednego obrazu budowany.
Odległe to były drogi, bo jedno miejsce pielgrzymkowe jednocześnie łączyło małżeństwa i kapłanów z Ruchu całej Polski.
I raczej tylko wspomniany wypadek losowy mógł sprawić, że kogoś zabrakło.
Blisko ćwierć wieku pielgrzymowania.
Zaglądamy do Kronik Ruchu, noooo – te papierowe, ręcznie pisane, w których nie było „kopiuj”, a „wklej” znaczyło naciśnięcie tubki
i palcem smarowanie zdjęcia, żeby dobrze trzymało się karty Kroniki.
I trzymają do dziś.
Pierwsza ogólnopolska do Częstochowy, 10 maja 2003 roku.
Gorąca garstka małżeństw i kapłanów, jakie mieliśmy wtedy oczy wielkie do patrzenia i uszy do słuchania.
A serca gorejące jak teraz, z podręcznikiem „W drodze do Emaus”.
I dalej 8 maja 2004 rok, Górka Klasztorna.
7 maja 2005 Wrocław to już trzecie takie spotkanie.
Czwarte, 6 maja 2006 rok w Bydgoszczy.
12 maja 2007 Piekary Śląskie, w kronikach zapisano, że były to piąte urodziny naszego Ruchu w Polsce i pierwszy wspólny wyjazd autobusem.
Kolejna, szósta pielgrzymka to nasz Poznań. Byliśmy gospodarzami.
I wędrowaliśmy tak każdego roku w różne miejsca, ale w tym samym celu.
I tak, aż do Celu. W ilu jeszcze kalendarzach i jakie priorytety będzie nam dane zapisać nie wiemy.
Wiemy, że warto zapisywać i realizować te pielgrzymkowe i wiele, wiele innych.
A wypadek losowy?
Przyjdzie to trudno, będzie.
Gniezno?
Kto był, wrócił nakarmiony.
Kto nie był – figa z makiem – jak to się kiedyś mówiło.
Za rok, szybciutko jako priorytet do kalendarza i wiele innych wcześniej zapisywać trzeba…

Danka i Marek
Ekipa Wilczyna