W dniach 30 kwietnia – 3 maja 2010 r. w Domu Rekolekcyjnym Sióstr Nazaretanek w Żdżarach odbyły się rekolekcje Komunikacja w rodzinie. Miały one charakter warsztatowy. Osoby prowadzących rekolekcje i gospodarzy – Sióstr Nazaretanek sprawiły, że przebiegły one w ciepłej atmosferze. Źródłem i szczytem każdego dnia była Eucharystia. Natomiast szczególnym czasem była codzienna wieczorna Adoracja Najświętszego Sakramentu, możliwość oderwania się od codzienności i zatopienia się w Miłości Chrystusa, która jest wzorem miłości małżeńskiej i rodzinnej.

Wszyscy mamy pewne oczekiwania w stosunku do małżeństwa. Najpierw czerpiemy nasze poglądy z obserwacji związku naszych rodziców, a potem rozbudowujemy je poprzez lekturę i oglądanie telewizji. W dawnych czasach oglądaliśmy film o małżeństwie np. „Przeminęło z wiatrem”, a potem sprowadzaliśmy te oczekiwania do naszych domów. Dzisiejsze filmy romantyczne często gloryfikują pełne uniesień uczucia miłości, lecz rzadko opisują wysiłek i uważne przemyślenia, których wymaga małżeństwo. Z takim spojrzeniem na związek, nasze oczekiwania i optymizm stają się nierealistyczne.

Rodzimy się z określonym typem osobowości, lecz negatywne pochodzenie (środowisko) może przemienić nasze atuty w słabości. To, w jaki sposób rodzice zachowują się w swoich domach, przygotowuje grunt pod sukces lub porażkę w małżeństwach ich dzieci. Osoby dorosłe odzwierciedlają swoim życiem to, czego doświadczyły we własnych domach w okresie dzieciństwa, nawet jeśli zdają sobie sprawę, iż było to złe. Gdy natomiast współmałżonkowie pochodzą z całkiem różnych rodzin i środowisk, przynoszą ze sobą bagaż zupełnie odmiennych oczekiwań co do swego małżeństwa, czego rezultatem są częste konflikty i rozczarowanie. Jaka jest moja osobowość?

Zrozumienie typów osobowości usuwa napięcie. Właściwe pojmowanie osobowości naszego współmałżonka oraz historii jego życia pomaga nam zyskać bardziej realistyczne oczekiwania co do naszego związku. Prowadzi również do ważnego odkrycia: „Czy to znaczy, że ty naprawdę nie chcesz ze mną walczyć? Nie spędzasz więc całych nocy na planowaniu, jak zniszczyć moje życie?”. Gdy zaakceptujemy to, że obydwoje urodziliśmy się z określoną osobowością, będziemy w stanie zmierzyć się z naszymi słabościami, uznać, że stanowią one przeszkody w naszym rozwoju, oraz powziąć postanowienie zmiany.

Niektórzy ludzie potrafią się zmienić w pewnym stopniu swoim własnym wysiłkiem, lecz większość z nas, po latach negatywnych postaw, potrzebuje cudu! Samo próbowanie bycia dobrym nie działa. Musimy poprosić Pana Jezusa, aby wszedł do naszego życia oraz uczynił to, czego my sami nie potrafimy. Gdy tylko Duch Święty nas ożywi, nasze doświadczenie zacznie przypominać tankowanie na stacji benzynowej. Zdobędziemy nową energię i żywotność.

„Panie, zmień go!”

Gdy nie potrafimy docenić różnic między typami osobowości, łatwo możemy dojść do przekonania, że odmienność naszego współmałżonka wynika z tego, iż nie ma on racji. Wmawiamy sobie, że powinien się zmienić, ponieważ jest w błędzie. Wszyscy nasi przyjaciele zgadzają się, iż źle postępuje. Gdy opowiedzieliśmy już całą historię z naszego punktu widzenia, doradca i ksiądz również się z nami zgadzają: on nie ma racji.

Udowodniwszy, że nasz współmałżonek się myli, czujemy się lepiej, lecz on pozostaje wciąż taki sam. Nie widzi też żadnego powodu, by się zmieniać, ponieważ nie obchodzą go opinie naszego przyjaciela, ani nie chce się spotkać z księdzem czy doradcą. „Cóż oni mogą nam powiedzieć o naszym małżeństwie? Przecież z nami nie mieszkają!”.

Czeka, aż zauważymy, że wina leży po naszej stronie. Pozostajemy w stosunku do niego uprzejmi, wiedząc, iż tego oczekuje od nas Bóg, i spokojnie trwamy w przekonaniu, że Bóg go zmieni: „Panie, zmień go”.

Czy ten scenariusz nie jest nam skądś znany? Czy jesteś jedną z osób, które siedzą w Bożej poczekalni, oczekując, że w którymś momencie Pan Bóg otworzy drzwi i wypchnie twojego męża ze słowami: „Zmieniłem go”? Wiele i wielu z nas przez cały okres swojego związku oczekuje, że druga osoba się zmieni. Gdy jednak pędzi się żywot jedynie w nadziei na odmianę naszego współmałżonka, prowadzi się życie niespełnione.

Jedna z najbardziej pomocnych zasad dotyczących osobowości mówi o tym, że zakochujemy się w mocnych stronach przeciwnych nam charakterów. Oznacza to jednak, że będziemy mieszkać pod jednym dachem także z przeciwstawnymi słabościami. Czyżby Bóg popełnił tutaj wielki błąd? Czyż nie powinien On połączyć nas z pełnymi słodyczy, odpowiadającymi nam osobami, które wszystko widzą tak jak my? Mielibyśmy wówczas święty spokój, prawda? Takie bezstresowe życie jednak wydaje się nierealne.

Właściwie naszym naturalnym wyborem jest poślubienie kogoś, kto stanowi nasze przeciwieństwo i wypełnia nasze puste przestrzenie. Cichy, zagłębiający się w sobie i dobrze zorganizowany melancholik poślubia gadatliwego, uwielbiającego zabawę, podekscytowanego sangwinika. Odważny, żądny władzy i niezależności choleryk poślubia spokojnego, uległego i niewzruszonego flegmatyka. W takich związkach mocne strony każdego ze współmałżonków uzupełniają słabe strony drugiego. Czyż nie było to inteligentne ze strony Boga, aby w ten sposób wszystko zaplanować?

Wszystkie cztery są potrzebne

Jest czymś nadzwyczaj ciekawym, że Bóg, który stworzył ludzkość wyrażającą się poprzez cztery osobowości, umieścił zarazem w człowieku drogocenne serce. W naszym sercu mieszczą się cztery komory. Dwie z nich to komory przyjmujące (przedsionki), odpowiadające dwom egocentrycznym i introwertycznym osobowościom melancholika i flegmatyka. Dwie pozostałe to komory pompujące (komory właściwe), w dużym stopniu przypominające ekstrawertyczne, dynamiczne i pełne energii osobowości sangwinika i choleryka.

Tak jak wszystkie cztery komory są istotne dla zrównoważonego, dobrze funkcjonującego układu krążenia, a w związku z tym dla samego życia biologicznego człowieka, tak również cztery osobowości stanowią istotę zrównoważonego życia ludzkiego. Połączenie odmiennych osobowości podtrzymuje zdrowie i pomyślność naszej rodziny, naszego Kościoła, kraju, a w ostatecznym rozrachunku – całej rasy ludzkiej.

Mądra analogia pokazuje nam, że tak jak w przypadku bicia naszego serca, stabilny rytm dawania i brania leży u podstaw każdego dobrego małżeństwa.

Kolejnymi etapami spotkań w czasie rekolekcji był czas poświęcony zestrajaniu się współmałżonków, omawianiu pojawiających się konfliktów i sposobów ich niwelowania.

Galeria zdjęć