“Mizerna, cicha, stajenka licha, pełna niebieskiej chwały;
oto leżący, przed nami śpiący, w promieniach Jezus mały.”

Miejsce: Warszawa, Szkoła Św. Franciszka
Czas: sobota przed Niedzielą Chrztu Pańskiego, Rok Pański 2011, około 2010 lat po narodzeniu Chrystusa. Popołudnie.

Przed godziną 15 pod gmach szkoły zaczynają zajeżdżać auta. Ludzie przybywają również pieszo. Wchodzą do szkoły przeważnie parami. Wyglądają na szczęśliwych. Niektórzy przychodzą z dziećmi. W świątecznie przystrojonym hallu szkoły powitania, serdeczne rozmowy, życzliwe uśmiechy. Nawet dla postronnego obserwatora widocznym jest, że w budynku gromadzą się osoby, które łączy coś więcej niż przypadkowe spotkanie. To członkowie Ekip Matki Bożej lub mówiąc elegancko po francusku: Equipes Notre Dame.

Marzenka razem ze swoim mężem Michałem witają przybywających jako Para Sektora Mazowieckiego. Sala powoli zapełnia się. Na długim, wspólnym stole pojawiają się przyniesione przez przybywających wiktuały: kanapki, sałatki, ciasta, owoce. W kącie sali muzykanci stroją swoje instrumenty, próbują głosy. W rękach Marzenki i Michała pojawia się opłatek – chleb, którym za chwilę będziemy się dzielić. Chleb – tak nierozłącznie związany z rodziną. Chleb powszedni, symbol Bożej Dzieciny.

“Bóg się narodził!” – to dlatego gromadzą się tu wszyscy. To prawdziwy powód do radości. Trudno radość przeżywać w samotności. Radość trzeba dzielić z innymi. Modlimy się, symbolicznie dzielimy się opłatkiem, składamy sobie nawzajem życzenia. Myślimy również o tych, których dziś z nami nie ma. Modlimy się za nich. Trochę się już znamy, spotykamy się w swoich ekipach i na wspólnych spotkaniach.

Życzenia są proste i szczere, wypływają z naszych serc. W małżeństwach – wiadomo – potrzeba opieki Pana Boga, potrzeba orędownictwa naszej Matki w niebie, miłości wzajemnej, ludzkiej życzliwości, zdrowia, pokoju, pociechy z dzieci, sukcesów w pracy… Tego pragniemy dla osób nam bliskich, tego pragniemy również dla siebie. “Bóg się narodził!” – spełniają się życzenia.

Po życzeniach wszyscy zasiadają do stołu. Rozmowy, wspólny posiłek. Tak, jak na weselu w Kanie Galilejskiej: jest wśród nas Jezus, jest i Matka Boska: “Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” – to Jej rada, to Jej życzenia dla nas. Jesteśmy Jej ekipami, jesteśmy spod znaku Maryi.

W czasie posiłku każde małżeństwo mówi kilka słów o sobie. Każde następne wypowiedziane słowo powoduje, że wszyscy lepiej się poznajemy, stajemy się sobie bliżsi. W ruchliwej, zabieganej, anonimowej Warszawie nie zdarza się to często. Tworzy się wspólnota. Wspólnota w imię Boże. “Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich”.

Rozbrzmiewa dźwięk instrumentów, rozbrzmiewają głosy – Kolęda! Bóg się narodził!

Płynie pieśń za pieśnią. Tyle w tych naszych polskich kolędach treści, tyle piękna i ciepła, tyle historii.

Śpiewają wszyscy. Grajkowie pięknie przygrywają. Radość. Sens życia. Bóg się narodził!

“Hej! Ludzie prości, Bóg z nami gości, skończony czas niedoli.
On daje siebie, chwała na niebie, pokój ludziom dobrej woli.”

Hania i Jacek z Warszawy

Galeria zdjęć