Rekolekcje “Modlitwa małżeńska” w Hebdowie
W piękny, słoneczny, kwietniowy weekend spotkaliśmy się w małopolskim Hebdowie, aby w gronie 13 małżeństw wziąć udział w rekolekcjach “Modlitwa małżeńska”.
Swoim bogatym doświadczeniem wspólnej modlitwy pod nieobecność chorej małżonki dzielił się Michał Mamcarz, którego duszpastersko wspomagał franciszkanin o. Dezyderiusz.
Poza konferencjami poruszającymi różne aspekty modlitwy małżonków, mieliśmy okazję brać udział w codziennej Eucharystii, doświadczyć nowatorskiej formy modlitwy zaproponowanej przez rekolekcjonistów, włączyć się w całonocną Adorację Najświętszego Sakramentu i przeprowadzić obowiązek zasiadania.
Nad sprawnym przebiegiem całego przedsięwzięcia czuwali Bernadetta i Piotr Dylowie, których serdeczność i ciepło zarażała pozostałych uczestników.
Słowa uznania należą się parze prowadzącej oraz o. Dezyderiuszowi za tak gruntowne przygotowanie i omówienie tematu.
Dziękujemy wszystkim uczestnikom rekolekcji za ich świadectwa i otwarcie, nie sposób także nie wspomnieć, że zarówno imponujące wnętrza domu rekolekcyjnego, jak i jego urokliwe otoczenie sprzyjały dobremu przeżyciu tego czasu.
Chwała Panu
Marta i Marek
Ekipa R2MC6″
czytaj dalej…
Boże, modlę się za Ukrainę
Wiadomości z samej Ukrainy: w Odessie członkowie ekip żyją prawdziwymi cudami. Rakiety wystrzelone w kierunku osiedli mieszkalnych wpadły do ujścia rzeki i nie spowodowały strat. Czują ochronę Pana Boga z różnych stron, gdyż dotychczas sztorm uniemożliwiał desant z Morza Czarnego W Czerniowcach na razie jest spokojniej.
Jesteśmy wraz z Ukrainą ogromnie wdzięczni za modlitwę różańcową w intencji pokoju. W czwartek e marca również w tej intencji w Kościele Matki Bożej z Lourdes w Warszawie ks. Stanisław Kosiorowski MIC odprawił Eucharystię. Wszystkim, którzy chcieliby poczuć ducha tej modlitwy załączamy nagranie dwóch pieśni właśnie z tej Eucharystii w tym “Boże, modlę się za Ukrainę”, które są śpiewane przez panią Ludmiłę Dudnik w języku ukraińskim.
Tak, jaki nformowali Helena i Paweł słowa wsparcia i modlitwy płyną z całego świata. My dołączamy słowa z Włoch:
Dear Beata and Marcin Pinkowscy,
we are Clelia and Gianni Passoni, responsible for Super Region Italy.
On behalf of the Italian equipiers, we express all our regret for the great suffering that this affair is causing everyone.
For now we are close to you in prayer of intercession so that it may first ofall change the heart of each of us and help us to make gestures of kindness towards any brother or sister we meet on our way and to plead for peace for all.
May Our Lady protect you, we embrace you united in prayer Clelia and Gianni Passoni
Cari Beata et Marcin Pinkowscy,
siamo Cleliae Gianni Passoni, responsabili della Super Regione Italia. A nome degli equipiers italiani esprimiamo tutto il nostro rammarico per latanta sofferenza che questa vicenda sta provocando a tutti. Per ora vi siamo vicini nella preghiera di intercessione perchè possa primadi tutto cambiare il cuore di ognuno di noi e ci aiuti a compiere gesti dibontà verso qualsiasi fratello o sorella che incontriamo sulla nostrastrada e per supplicare pace per tutti. Nostra Signora vi protegga , un abbraccio uniti nella preghiera Clelia eGianni Passoni
Drodzy Beato i Marcinie Pinkowscy,
Jesteśmy Clelia i Gianni Passoni, odpowiedzialni za Super Region Włochy. W imieniu włoskich ekip wyrażamy cały nasz żal z powodu wielkiego cierpienia, jakie ta sprawa powoduje dla wszystkich.Teraz jesteśmy blisko Was w modlitwie wstawienniczej, aby przede wszystkim odmieniła serce każdego z nas i pomogła nam czynić gesty życzliwości każdemu spotkanemu na naszej drodze bratu lub siostrze i wypraszać pokój dla wszystkich. Niech Matka Boża was chroni, obejmujemy was zjednoczeni w modlitwie.
Cleliai Gianni Passoni Łączymy sięw modlitwie różańcowej.
Beata i Marcin Pińkowscy
para odpowiedzialna Regionu 2
Jakie jest miejsce mężczyzny w Kościele? – panel
Rok Świętego Józefa zainspirował nas do rozważań właśnie o Opiekunie Pana Jezusa. Św. Józef znalazł swoje miejsce w Świętej Rodzinie przytulony do Maryi trzyma Jezusa na swoich kolanach. A jakie jest miejsce w rodzinie i w Kościele współczesnego mężczyzny? Jakie zarzuty wobec Kościoła mają mężczyźni? Jak mogą służyć w Kościele? Jak mężczyzna może pomagać żonie przeżywać macierzyństwo? Jaki model rodziny jest najlepszy: patriarchat, czy partnerstwo? Panel dyskusyjny prowadzi o. Jozue Szymański OFM, a w dyskusji biorą udział dwa małżeństwa z różnym stażem małżeńskim i posługujące w różnych wspólnotach. Mamy nadzieję, że pytania i treści poruszane w panelu skłonią Was do refleksji i dyskusji.
Link do nagrania: https://youtu.be/mU9nxmb2IQ4
Region 3
“Weź Maryję, Naszą Panią, do siebie”…
Z takim hasłem w sercach pielgrzymowaliśmy w tym roku do Matki Bożej Kalwaryjskiej. Mimo, że 22 maja nie mogliśmy się licznie spotkać w Bazylice w Kalwarii Zebrzydowskiej to wierzymy, że zjednoczyliśmy się w modlitwie. Do pielgrzymki przygotowywaliśmy łącząc się duchowo i on-line codziennie o godzinie 20.50 na krótkiej modlitwie – nowennie do Matki Bożej Kalwaryjskiej.
Podczas Eucharystii o. Jozue zachęcił nas do tego, żeby obecność Matki Bożej i Jezusa przeniknęła naszą codzienność. Żebyśmy nie poprzestali na zaproszeniu Ich do pięknego pokoju gościnnego, który będzie zamknięty i który będziemy odwiedzać jak będziemy mieli czas. Abyśmy mieli odwagę zaprosić Ich do salonu, kuchni, sypialni – do tego co nas cieszy i trapi. czytaj dalej…
Zmarł ks. dr Paweł Mielecki – Doradca Duchowy Sektora END Małopolska B
Nasza wspólnota sobotę 17 kwietnia br. pogrążyła się w żałobie. Pan Bóg zupełnie niespodziewanie wezwał do siebie ks. Pawła Mieleckiego, który towarzyszył ekipom ponad 10 lat i szósty rok służył jako doradca duchowy sektora. Z racji pełnionej przez niego wielu funkcji w Kościele dużo jest w mediach wspomnień o Nim. Symboliczna jest data Jego urodzin – 16 października 1978 r. Przeczytamy, że wspominają Go małopolscy policjanci, których był kapelanem. Wiele zawdzięczają Mu mieszkańcy czterech parafii, w których posługiwał jako wikariusz – ostatnio parafia bł. Jerzego Popiełuszki w Krakowie na os. Złocień. Wielu pamięta Go jako koordynatora Światowych Dni Młodzieży.
To wszystko prawda. Pan Bóg powołał do siebie niezwykłego kapłana, którego słowa niejednokrotnie wytrącały z utartych schematów, pozostawiały w zdumieniu, nie dawały spokoju, mobilizowały do zmiany, do nawrócenia. Wielu ludzi będzie te słowa pamiętać.
Ale dla nas – pary odpowiedzialnej sektora, wydarzyło się coś więcej – odszedł nagle Przyjaciel. Przyjaciel, którego zdobywaliśmy i o którego długo zabiegaliśmy. Ks. Paweł był człowiekiem służby, człowiekiem, który był przede wszystkim dla innych – chwile, gdy się przed nami otwierał i mówił o sobie, przechowujemy jak relikwie.
Kiedy w sobotę wieczorem zadzwoniła Asia z Nowego Targu z wiadomością o śmierci (z ekipy, której doradcą od samego początku był ks. Paweł) w jednej chwili zrozumieliśmy co czuli apostołowie podczas przeprawy do Kafarnaum. Sobotnia Ewangelia (J 6, 16-21) opisuje scenę burzy na jeziorze i Pana Jezusa idącego po wodzie do swoich uczniów. I my nagle znaleźliśmy się w tamtej łodzi. Doświadczyliśmy tej samej ciemności, lęku, szalejących fal, utraty stałego gruntu pod nogami, tak jak oni w zbliżającej się postaci widzieliśmy zjawę… Tymczasem Pan Jezus mówi: „To ja jestem. Nie bójcie się”. Apostołom w szumie wichury tak trudno było to usłyszeć i uwierzyć. My nie jesteśmy inni…
Wiemy, że mówienie o tym czego nie zdążyliśmy zrobić, jakie plany pozostały nierealizowane brzmi teraz jak banał. Ale trudno opanować łzy kiedy myślimy o hamaku jakiego nie zdążyliśmy rozwiesić dla ks. Pawła w naszym nowym ogrodzie, o drzewku czereśniowym jakie mieliśmy dla niego posadzić, bo czereśnie uwielbiał, o świętowaniu naszej 25tej rocznicy ślubu, którą wspólnie planowaliśmy w czerwcu na zakończenie posługi … Wciąż nam się wydaje, że jednak przyjedzie, usiądzie w fotelu i znowu długo pogadamy o jego parafii, szkole, pracy, o dobrych i trudnych relacjach w Kościele. I będziemy słyszeć w tych opowieściach to co niewypowiedziane słowami: kapłańską samotność całkowicie zanurzoną w Bożej Miłości, posłaną do ludzi, oddaną i wierną, pełną ufności.
Podczas konferencji dla nowej ekipy, na sesji kończącej pilotaż w marcu b.r. (na którą przyjechał bardzo zmęczony i niezbyt zdrowy) ks. Paweł prosił na koniec: „Dbajcie o swoich kapłanów”. Kiedy dziękowaliśmy mu później za wysiłek odpisał: „Czas, który dajemy innym pożyczamy samemu Bogu, a On oddaje w stosownym czasie i odpowiedniej ilości”. Wierzymy, że On teraz już odbiera swoją nagrodę. I że nas Pan Bóg pocieszy… Panie, okaż swą łaskę ufającym Tobie.
Magda i Staszek Gubała, Para Odpowiedzialna END, Sektor Małopolska B
Koniec roku formacyjnego w Małopolsce
Dwa lata temu, po Międzynarodowym Spotkaniu w Fatimie, zastanawialiśmy się nad znaczeniem słów wybranych przez Międzynarodową Ekipę Odpowiedzialną jako kierunek na najbliższe lata „Nie lękaj się, idź…” Nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, jak bardzo będą potrzebne te słowa w roku formacyjnym, który właśnie się skończył. Bo za nami niewątpliwie szczególny rok – pełen sytuacji niecodziennych, różnych niepewności, dylematów, ale również niespodziewanych odkryć. Za nami rok, w którym wielokrotnie uciekaliśmy się do słów z księgi Izajasza „Nie trwóż się, bom Ja twoim Bogiem. Umacniam cię, jeszcze i wspomagam, podtrzymuję cię moją prawicą sprawiedliwą” (Iz 41,10).
Początkowo wydawać się mogło, że odwagi i zaufania będzie wymagać głębsza niż wcześniej i bardziej szczera refleksja na temat świętości, w szczególności świętości małżeńskiej proponowana przez tegoroczny temat formacyjny. Zaczynaliśmy w październiku szukając daleko – we wspomnieniach z młodości i narzeczeństwa. Dla nas patrzących z perspektywy ćwierć wieku w małżeństwie tamten okres jest tyle samo piękny, co naiwny. Wszytko co myśleliśmy wówczas o naszej relacji z Panem Bogiem, o naszej wzajemnej relacji, co ocenialiśmy jako proste i oczywiste okazało się przez lata skomplikowane oraz bardzo wymagające. Wówczas wierzyliśmy, że „damy radę”. Teraz wiemy, że to „Pan Bóg dał i wciąż daje sobie z nami radę”.
W tekstach papieża Franciszka cytowanych w naszym podręczniku przeczytaliśmy niejako rozwinięcie myśli ERI: „Nie bój się świętości. Nie odbierze ci ona sił, życia ani radości. Wręcz przeciwnie, ponieważ staniesz się tym, co zamyślał Ojciec kiedy ciebie stworzył i będziesz wierny twojej istocie”, a dalej „W życiu istnieje tylko jeden smutek: nie być świętym”. Całą jesień zastanawialiśmy co to znaczy być świętym i jak na tej drodze pomaga nam charyzmat ekip. „Poproś Jezusa, aby cię uczynił świętym. W końcu tylko On może to uczynić” mówił św. Dominik Savio. I to jest w naszej ocenie klucz. Szukasz Boga, tęsknisz za Nim, przywołujesz Go nad swoją codziennością, w rzeczach wielkich i małych? My ufamy, bo też niejednokrotnie tego doświadczaliśmy: „Pan nie odmawia łaski tym, którzy Go szukają” (por. Ps 9, 11).
Bóg postawił nas razem w małżeństwie. Czyli wezwał nas, aby drogę ku niebu pokonywać wspólnie. Co to znaczy tak naprawdę odkrywamy dopiero dzięki formacji ekip. Na pewno nie raz zastanawialiście się, czy możecie zrobić coś dla Boga? Coś Mu ofiarować? Ale jak to zrobić wobec Tego, który jest Pełnią i Doskonałością? Tego który jest Wszystkim we wszystkich? Jak ofiarować Bogu cokolwiek, czego wcześniej nie otrzymaliśmy od Niego?
Drogą do tego jest drugi człowiek. Tak jak dziecko nigdy nie jest w stanie oddać swoim rodzicom tyle ile im zawdzięcza, natomiast może to samo przekazać swoim dzieciom, tak samo człowiek obdarowany przez Boga może cokolwiek oddać i dodać jedynie drugiemu człowiekowi. W zwyczajności i codzienności. Tak Pan Bóg wymyślił małżeństwo. I nazwał to Miłością. Dlatego, jak mówi święty Augustyn, „idziemy do Boga nie drogą lecz miłością”. Innego sposobu nie ma.
Serce Jezusa, gorejące ognisko miłości, zmiłuj się nad nami
Grudniowy temat kazał nam rozejrzeć się wokół siebie i zadać sobie pytanie czy to co nas otacza jest pomocne czy przeszkadza nam w dążeniu ku Bogu. Kultura, polityka, relacje społeczne, różne wydarzenia, ciągły pospiech, głoszony powszechnie relatywizm i indywidualizm itd. Jaki to ma wpływ na nasze pragnienie świętości? Pierwsze skojarzenie: trudno jest! Mamy dziwne, może nawet złe czasy! A tak po zastanowieniu się: czy czasy były kiedyś lepsze? Każde pokolenie miało przecież coś co ułatwiało i utrudniało. Bo w każdym pokoleniu obecny jest Bóg ze swoją łaską i obecne jest Zło. Zło podpowiada: nie dasz rady, to jest za trudne, przecież można łatwiej. Albo: widzisz, jakie to straszne? Zagrożenie jest wszędzie. Schowaj się. Albo: zobacz nie pasujesz tutaj, myślisz jakoś inaczej, czujesz jakoś inaczej. Czy nie prościej jest się po prostu odwrócić?
A Pan mówi: „Nie lękaj się, idź…” I rób to, co do ciebie należy z miłością. A to co widzisz jako przeszkoda i trudność jest w istocie dla ciebie szansą. Pan Bóg mówi: „Umacniam cię, jeszcze i wspomagam, podtrzymuję cię moją prawicą sprawiedliwą” (Iż. 41, 10). Więc dasz radę!
Jest w nas potrzeba dopasowania się – to naturalne. Często oceniamy się w porównaniu do innych ludzi – że jesteśmy od nich lepsi lub gorsi, lepiej lub gorzej się modlimy, jesteśmy bardziej lub mniej gorliwi, zaangażowani, wydaje nam się że jesteśmy bliżej lub dalej od innych na ścieżce wzrostu duchowego. I w zależności od wniosków grozi nam zniechęcenie lub fałszywe samozadowolenie.
Dążenie do świętości nie jest upodabnianiem się do innych, choćby najbardziej świętych ludzi. Dążenie do świętości to jest poszukiwania Boga i woli Bożej w swoim własnym życiu, w takim jakie ono jest dziś. Ze wszystkimi jego trudnościami. Warto zamiast narzekać na trudności, przeszkody choćby najbardziej obiektywne zadawać sobie pytanie: co do mnie teraz mówisz Panie?
Serce Jezusa, odwieczne upragnienie świata, zmiłuj się nad nami.
W styczniu nauczyliśmy się dwóch trudnych słów: gnostycyzm i pelagianizm 😊.
A tak po ludzku zastanawialiśmy się czy ważniejsza jest dla nas wiara we własne siły czy zaufanie łasce bożej. Nie można było nie skierować refleksji w kierunku konkretnych punktów wysiłku, którymi żyjemy na co dzień. Zadań, które są dla nas środkiem, a nie celem. Uderzający w materiałach był tekst ojca Caffarela zatytułowany „niebezpieczeństwo”. Pisał w nim o zagrożeniu płynącym z koncentracji na wypełnianiu podjętych zobowiązań przy jednoczesnym zagubieniu ducha. Zwracał uwagę na fakt, że doskonałość chrześcijańska to nie idealne wypełnianie wymogów Karty! Ideał życia jest zapisany w Ewangelii.
Karta i jej wymogi są dla nas komentarzem do Ewangelii, w naszej ocenie skrojonym dokładnie na miarę chrześcijańskiego małżeństwa – ale pamiętajmy – jedynie komentarzem. Kiedy zadajemy sobie pytanie co w sytuacji problemowej mówią nasze dokumenty, jak rozwiązać konkretną sprawę i nie znajdujemy odpowiedzi wprost wówczas zadawajmy sobie pytanie: co by zrobił Pan Jezus? W sytuacjach trudnych najlepiej sięgać do źródła 😊
A co płynie ze źródła: „Nie lękaj się, idź…”. Papież Franciszek pisze, że duchowość nastawiona na samodoskonalenie się i zamknięta na innych jest pseudoduchowością. Nasza duchowość to nasz współmałżonek, dzieci, troska o nich, codzienna praca – wszystko przepełnione Bożą obecnością. Nasza duchowość to wreszcie otwarcie na świat, któremu mamy zanieść dobro. Dobro, które jest silniejsze od zła.
Serce Jezusa, cierpliwe i wielkiego miłosierdzia, zmiłuj się nad nami.
W lutym refleksja dotyczyła modlitwy. Temat można by powiedzieć dla ekipowiczów oczywisty. Praktykujemy modlitwę osobistą, małżeńską, rodzinną. Można by powiedzieć – jesteśmy ekspertami. I nagle słyszymy słowa arcybiskupa Tolentino, który o modlitwie mówi: „Jezus nie nakazuje nam formułek, ale daje nam smak Boga”. Czy my mamy takie doświadczenie? Patrząc z tej perspektywy jedyne co ciśnie się na usta to słowa apostołów: „Panie naucz nas modlić się” (Łk, 1, 11).
I idąca za tym refleksja, że to nie Pan Bóg potrzebuje mojej modlitwy, ale to ja jej potrzebuję. Bo modlitwa to jest spotkanie. I to ja potrzebuję się z Bogiem spotykać. Modlitwa jest doświadczeniem Obecności. I to ja potrzebuję Bożej obecności. Żeby uwolnić się od strachu. Żeby ze spotkania płynęły owoce „miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie” (Ga 5, 22). Ojciec Caffarel pisał „święty nie jest, jak to wielu sobie wyobraża rodzajem mistrza, który dokonuje bohaterskich czynów na polu cnoty i dokonuje duchowych wyczynów. Jest przede wszystkim uwiedzionym przez Boga. I tym, który zawierza Bogu cale swoje życie”.
Serce Jezusa, gorejące ognisko miłości, zmiłuj się nad nami.
W marcu szok. Izolacja, zamknięte szkoły, zakłady pracy, sklepy, a nade wszystko kościoły. Sytuacja, której nikt z nas jeszcze kilka dni wcześniej nie potrafił sobie wyobrazić. Dla wielu z nas strach, dla innych bunt. Wielkopostny dzień skupienia, który trzeba było odwołać. Okazało się nagle, iż przyszedł czas, że ani w opactwie cystersów w Mogile, ani kościele św. Marcina w Krzeszowicach ale „w duchu i w prawdzie trzeba oddawać część Panu Bogu” (por. J 4,23). I jakby na przekór temat formacyjny „Eucharystia – źródło świętości”. Może trzeba było kwarantanny, żeby spojrzeć inaczej na zwyczajną dla nas Nadzwyczajność. Zastanowić się, co jest w Eucharystii dla nas najważniejsze. Podręcznik pytał nas o Eucharystię jako o sakrament jedności w miłości. Wszyscy chrześcijanie przecież na całym świecie, każdy w swoim języku łączą się wokół tego samego Ołtarza i tej samej Ofiary. Którą Chrystus składa za swoją Oblubienicę – jeden Kościół. I skoro różnią nas kolory skóry, języki, kultura, wystój świątyń, poglądy polityczne czy status społeczny, zamiłowanie do rytu trydenckiego czy też do piosenek oazowych to co nas łączy ? Łączy nas Miłość. Miłość Jedynego Boga do każdego z nas. Taka sama do każdego z nas. Tak samo nieogarniona.
To doświadczenie jedności w wymiarze eklezjalnym przekłada się wprost na doświadczenie jedności naszego „małego kościoła” czyli małżeństwa i rodziny. Pan Jezus tak samo nas jednoczy. Wspólnie razem nas przygarnia. Zastanawialiśmy się np. dlaczego tak nam zależy, żeby np. wspólnie podchodzić do komunii św.? Będąc blisko ze sobą chcemy tą naszą bliskość złączyć z pragnieniem większej Bliskości. Serce Jezusa, królu i zjednoczenie serc wszystkich, zmiłuj się nad nami.
Pracując nad tym tematem przyszło nam do głowy , że Eucharystia – Msza święta ma wiele wspólnego z przeżywaniem codziennego małżeńskiego życia. Eucharystia to przecież relacja – Boga z człowiekiem. Pan Bóg wprost uczy nas w niej jak budować relację między nami.
Relacja potrzebuje miejsca, potrzebuje domu, w którym kochający człowiek czeka na drugiego człowieka. Cokolwiek by nie uczynił i skądkolwiek by nie wracał. Tak jak Jezus w tabernakulum zawsze czeka na nas.
Relacja potrzebuje oprawy (jak liturgia) – pewne gesty, słowa, postawy muszą być powtarzane z taką samą uwagą i starannością. W związku między ludźmi rytuały też są bardzo ważne. Nic nie jest powiedziane raz na zawsze – my ludzie potrzebujmy ciągle odnawiać i powtarzać, to co dla nas istotne.
Pan Bóg do nas mówi w swoim Słowie – powinniśmy nie tylko słuchać tego co mówi (kiedy uczy nas jak postępować, jakich dokonywać wyborów, jak patrzeć na drugą osobę), ale również powinniśmy zwrócić uwagę w jaki sposób to robi. Jak upomina, jak naucza, jak pociesza. Jak zawsze na celu ma dobro tego kto go słucha, jak z miłości upomina, karci, dopinguje, a jak potrzeba ociera łzy. Zawsze z miłości. Kto z nas tak potrafi?
Wreszcie wspólny stół, który nas gromadzi – to serce każdej Eucharystii – tak jak stół jest sercem domu. Gdzie spotkanie z Osobą jest najważniejsze. Nawet gdy posiłek jest skromny, jak chleb…
Eucharystia to uobecnienie Ofiary Chrystusa, poniesionej dla umiłowanego człowieka. W sakramencie małżeństwa również oddajemy sobie siebie nawzajem. Nasz krzyż codzienności, który dla naszych bliskich może być źródłem pociechy i nadziei.
Znak pokoju – wezwanie do przebaczenia – wielokrotnie doświadczyliśmy jak w tym momencie dematerializują się różnie negatywne emocje przyniesione ze sobą do kościoła. Bo przed podaniem ręki trzeba rozluźnić pięść, choćby i 77 razy…
Błogosławieństwo końcowe – to jak polecanie najbliższych Bogu, życzenie im dobra. Zwłaszcza wtedy gdy się rozstajemy, tracimy się oczu, nie możemy się o siebie bezpośrednio troszczyć.
Ostatnie skojarzenie – odpoczynek. Do domu wracamy odpocząć od zgiełku świata, pracy itd. I Eucharystia też jest źródłem wytchnienia, jest chwilą duchowego odpoczynku – jakiego doświadczył św. Jan na piersi Pana w Wieczerniku.
Serce Jezusa, pokoju i pojednanie nasze, zmiłuj się nad nami.
Kwiecień – kolejny miesiąc zamknięcia. A podręcznik nas pyta: „co to znaczy być dziś świętym małżeństwem?”. Nie w sytuacji idealnej, nie w takiej jaka była kilka miesięcy temu, ale dziś. To słowo „dziś” w temacie bardzo nas uderzyło. Przypomniało się nam wówczas słowo papieża Franciszka cytowane przez ERI: „To nie życie ma misję, ono jest misją”. To nie życie ma misję, której izolacja i zamknięcie nie pozwala nam teraz pełnić. Ono takie jakie jest misją. To życie, które na co dzień jest złożone w wyjść i powrotów do pracy, zakupów, lekcji, prania, gotowania, sprzątania, prac w ogrodzie – to życie jest misją. Misją jaka płynie z powołania. Pan Bóg daje powołanie ze wszystkimi jego pięknymi momentami, ale również z jego koniecznościami i obowiązkami. One nie są przeszkodą do świętości, one są do niej drogą.
Wydaje nam się, że sedno tkwi w tym, aby odkryć, iż sacrum i profanum w ludzkim życiu może i powinno stanowić całość. To nie jest tak, że sakramenty, modlitwa, praktyki religijne to jest świat Boży, za cala reszta życia to jest przestrzeń czysto ludzka, świecka, w której Pana Boga jest mniej lub wcale. Sytuacja izolacji pozwoliła bardzo tego doświadczyć, a zwłaszcza Triduum Paschalne. Ono działo się w naszych domach. Nie wychodziliśmy do Kościoła i nie wracaliśmy potem do normalnego życia. To była jedna całość, święta rzeczywistość działa się w samym środku naszej codzienności, tam gdzie jemy, śpimy, ale również tam gdzie się kłócimy, obrażamy na siebie, podnosimy głos itd. W Wielki Piątek adorowaliśmy Krzyż, który wisi na co dzień na naszej ścianie, gasiliśmy w Wielką Sobotę światło w naszym pokoju i symbolicznie od Paschału w tym samym pokoju rozbłyskało światło. W Niedzielę Wielkanocną głośne „Alleluja” wypełniło nasz dom, w środku codzienności doświadczaliśmy tajemnicy Zmartwychwstania. I to zwyczajnie miejsce było tego godne.
Wierzymy, że Pan Bóg dając nam takie doświadczenie przede wszystkim mówił: „Jestem tu”. I co więcej: „Chcę tu być”, „Tutaj mnie szukajcie”. Nie powinno być w naszym życiu dwóch rzeczywistości: święta i nieświęta. Pan Bóg uświęca codzienność. Jeżeli wierzymy, że tak jest to odpowiedź może być tylko jedna – miłość. Miłość obecna w codziennych wyborach, pracy, obowiązkach, radościach i przyjemnościach. Tylko czy tej wiary nie mamy wciąż za mało ?…
Serce Jezusa, domie Boży i bramo niebios, zmiłuj się nad nami.
I w końcu maj – kolejny raz materiały formacyjne wzywają na do podsumowania. Czym jest duchowość małżeńska konkretnie dla naszego małżeństwa, co daje nam droga END? Łatwo się robi podsumowania, kiedy można „odtrąbić sukces”. Znacznie trudnej jest podsumowywać, kiedy na pierwszy rzut oka jest się na nadal na początku drogi, a nawet jakby dalej niż na początku.
Geniusz charyzmatu END polega min. na połączniu pracy nad duchowością osobistą i duchowością pary małżeńskiej. Nie da się budować wspólnej małżeńskiej relacji z Panem Bogiem jeżeli nie zbuduje najpierw tej relacji osobiście każde z małżonków. I nasze odkrycie zwłaszcza ostatnich lat to fakt, że przeżywanie spraw duchowych osobno nie jest przeciwieństwem do przeżywania spraw duchowych w małżeństwie. To trochę jakby fundament i zbudowane na nim ściany. Wiele razy dzieląc się wcześniej mówiliśmy, że wychowanie jaką odebraliśmy nauczyło nas wiarę jako coś bardzo osobistego. I dlatego teraz nam jest trudno przeżywać sprawy duchowe wspólnie. Formacja END natomiast przekonała nas, że takie myślenie to jest pułapka. Pan Bóg, jeżeli go poznajemy, budujemy z Nim więź posyła nas w końcu do innych – po to abyśmy byli Jego świadkami. Terenia z Krzysiem w naszej ekipie często mówili, że to rodzina, małżeństwo jest tym światem, gdzie najpierw powinniśmy świadczyć o Chrystusie. Czyli kluczem do przełamania strachu, obaw przed rozwijaniem duchowości małżeńskiej jest budowana krok po kroku bliska relacja osobista z Panem Bogiem obojga małżonków. On sprawia, że słyszymy coraz wyraźniej jego Głos, który nas posyła „Nie lękaj się, idź..” – najpierw do swoich najbliższych. Rozwijając duchowość osobistą zyskujemy płynącą z Ducha Świętego odwagę, otwartość, gorliwość do tego aby chcieć dzielić się z innymi doświadczeniem Boga.
I przejście etapu „budowy fundamentów” jest w rozwoju duchowości małżeńskiej niezbędne. W zależności od tego gdzie się zaczyna, jak wiele jest do nadrobienia trwa to dłużej lub krócej. Swój fundament musi zbudować, umocnić każde ze współmałżonków – wówczas ściany pójdą w górę łatwiej i szybciej. Więc czasami trzeba na siebie trochę poczekać. Kolejny raz dokumenty END przychodzą nam z pomocą mówiąc o stopniowości, personalizacji i wysiłku. Efekt nie przyjdzie od razu, nie będzie tak samo jak u innych, będzie na pewno inaczej i co najważniejsze: warto się strać.
Będzie może trudno, może mniej naturalnie na początku, będą wątpliwości, frustracje, ucieczki itd. Ale tak jak podczas wznoszenia fundamentów można gromadzić materiał do dalszej pracy, planować, a w wyobraźni nawet dekorować wnętrza tak warto mieć marzenia dotyczące duchowości naszego małżeństwa. Warto marzyć o tym, jak chcielibyśmy trwać kiedyś razem przed Bogiem, warto widzieć Cel. Warto nade wszystko jak najczęściej rozmawiać z Głównym Budowniczym 😊
Serce Jezusa, w którym są wszystkie skarby mądrości i umiejętności, zmiłuj się nad nami. Amen.
Ekipa św. Małgorzaty
Rekolekcje “Obowiązek zasiadania” Czerna 14-16.02.2020
W dniach 14.02-16.02 mieliśmy ogromną przyjemność uczestniczyć w rekolekcjach „Obowiązek Zasiadania – narzędzie budowania jedności małżeńskiej”. Gdy tylko znaleźliśmy się u stóp malowniczo położonego Domu Pielgrzyma w Czernej, w pobliżu Krzeszowic, zostaliśmy powitani przez bliskich naszym sercom (nasza para prowadząca z czasów pilotażu): Bernadettę i Piotra Dylów, oraz Krzysztofa Siudzińskiego, który wraz z małżonką, Marią, odpowiedzialny jest za Sektor Śląski. Niestety, z powodu sezonu grypowego Jego żona była nieobecna. Cała ta wspaniała czwórka miała za zadanie przybliżyć nam tematykę jakże ważnego punktu wysiłku, jakim jest zasiadanie. czytaj dalej…
Na dobry początek … Sektor Małopolska B.
Wakacje szybko minęły i w dniu 7 września 2019 r. w Krościenku, w kościele p.w. Chrystusa Dobrego Pasterza zainaugurowaliśmy rok pracy formacyjnej. Niektórzy uważają, że nowoczesne świątynie pozbawione są „klimatu” – to miejsce jest jednak inne. Wchodząc do świątyni pierwsze co uderza to światło – bijące od głównego ołtarza i figury Chrystusa niosącego zagubioną owcę. Ta jasność przenika wprost do serca, powoli je wypełniając…
Można się zastanawiać: czy to miejsce, czy liczna obecność przyjaciół, czy uśmiechnięte dziecięce buzie, czy piękna wczesnojesienna pienińska przyroda – co tak naprawdę sprawiło, że radość była w nas? Wszystko czego doświadczyliśmy to przejawy Bożej czułości – tak na zachętę, na dobry początek – bo przecież przed nami rok wytężonej pracy.
Św. Dominik Savio powiedział: “Tu, na ziemi, świętość polega na tym, aby stale być radosnym i wiernie wypełniać swoje obowiązki”. W słowie głoszonym do nas przez ks. Stanisława Kłysia wyraźnie słyszeliśmy, że łatwo nie będzie – bo świętość kosztuje. I świadectwo dawane przed światem kosztuje. I odwaga pójścia pod prąd kosztuje. Ale Pan Bóg daje łaskę – On nas prowadzi, a gdy brakuje sił niesie nas na swoich ramionach. On daje radość.
Na początek radość spotkania: wspólna Eucharystia, śpiew, adoracja Najświętszego Sakramentu, potem wspólny posiłek i rozmowy, rozmowy, rozmowy… Trudno było się rozstać.
Pary odpowiedzialne ekip 29 września spotkały się ponownie na swojej sesji formacyjnej. Idąc za radą o. Caffarela „Poszukajmy razem” próbowaliśmy znaleźć odpowiedź na pytanie czym jest odpowiedzialność w rozumieniu Karty END, w rozumieniu Ewangelii. Dyskutowaliśmy na temat dlaczego bycie Parą Odpowiedzialną to coś zdecydowanie więcej niż prowadzenie spotkań, jaką siłę ma łączność z Ruchem – wielką, międzynarodową wspólnotą małżeństw. Zadawaliśmy sobie pytanie gdzie jest klucz do rozwiązywania problemów jakie nieuchronnie w życiu ekipowym się pojawią.
Stojąc u progu nowego roku i nowej pracy, świadomi wyzwań i własnych ograniczeń, rozważamy słowa papieża Franciszka z „Gaudete et Exsultate”: „To nie życie ma misję – ono jest misją”. Bo przecież życie jest z Życia.
W Wambierzycach
Późnym piątkowym popołudniem przyjeżdżamy do Wambierzyc prosto po pracy. Spotykamy przy wejściu pogodnego ojca Jozafata. Wita nas serdecznie i pomimo wielu obowiązków towarzyszy nam dłuższą chwilę, opowiadając, co nowego dzieje się w Wambierzycach, w sanktuarium….
W piątek rozpoczynamy rekolekcje ekipowe o zawierzeniu Maryi, Naszej Pani. Jemy wspólny posiłek, dzielimy się życiem. Bardzo miłe spotkanie z osobami, które mieszkają nieblisko, a z którymi znamy się od lat. Miło patrzeć na ludzi, którzy mimo wieku są bardzo blisko siebie, widać to bardzo – ich ciepłe relacje…
Po kolacji rozpoczęcie rekolekcji i Msza święta z nauką oraz adoracja Najświętszego Sakramentu. Czas na spotkanie z Panem.
Na noc idziemy do Nazaretu – drugiego domu rekolekcyjnego, w którym mieszkamy z dwoma innymi małżeństwami. Nazaret leży na szlaku Kalwarii, zanurzony w niezwykłym klimacie miejscowości. Ania i Mirek wraz z Gospodarzem miejsca – ojcem Jozafatem pięknie wszystko ogarnęli, by był należyty porządek.
Sobotę – dzień pielgrzymki rozpoczynamy jutrznią w tej pięknej sali w Domu Pielgrzyma. Potem wspólne śniadanie i oczekiwanie na pielgrzymów. Przyjechali z różnych stron naszego regionu – okolice Krakowa, Rybnika, Wrocławia… , no i nasi odpowiedzialni z Warszawy.
Gorące powitania, rejestracja, poczęstunek po podróży, opowieści o nowych wyzwaniach, trudnościach i radościach.
W bazylice oficjalne powitanie pielgrzymów przez Anię i Romka Kobiałków z Krakowa, słowa pożegnania na koniec ich posługi.
Później kilka słów o Wambierzycach i samej bazylice opowiedział ojciec Jozafat.
Jeszcze słowo Pary Super-Regionu Heleny i Pawła Kukołowiczów, którzy przyjechali z Warszawy i Msza święta w tej pięknej (choć wychłodzonej ☺) bazylice.
Niezwykłym wydaje nam się fakt, że na rzeźbach starej zabytkowej ambony „wypisany” jest właśnie MAGNIFICAT – modlitwa Ekip.
Na koniec odbyło się przekazanie posługi Pary Regionu 3 nowej parze z Wrocławia – Ani i Leszkowi Gerste. Bardzo cieszymy się z tego wyboru.
Po wspólnym obiedzie wygłosił konferencję Doradca Regionu ojciec Gabriel Pisarek.
O 15-tej odmówiliśmy Koronkę do Miłosierdzia Bożego i na koniec wspólne zdjęcie pielgrzymów.
Niezwykłym był też fakt, że właśnie w tych dniach trwały obchody 800-lecia Wambierzyc, co wiązało się także z możliwością uzyskania odpustu zupełnego.
Dla nas podsumowaniem w tym dniu była nauka ojca Jozafata dla małżonków i późniejszy indywidualny dialog małżonków przy świecach.
Wieczorem: Apel Jasnogórski i iluminacja świetlno – muzyczna bazyliki.
W niedzielę od rana kontynuowaliśmy rekolekcje, a na ich zakończenie podczas Mszy świętej odnowiliśmy przyrzeczenia małżeńskie.
Dziękujemy wszystkim – kapłanom i małżonkom, którzy dużo wysiłku włożyli, by ten czas był tak niezwykły, jak niezwykłe jest to miejsce.
Jeśli ktoś z Was z jakiegoś powodu nie przeszedł przez Kalwarię, to koniecznie jak najszybciej musi tu wrócić i przejść.
To wrażenie jest NIEZAPOMNIANE…
Grażyna i Irek
Rekolekcje „Jezus czyta i wyjaśnia Słowo” – Kluczbork, 29-31 marca 2019 r.
W dniach 29-31 marca 2019 r. byliśmy uczestnikami rekolekcji pt: “Jezus czyta i wyjaśnia słowo”. Odbyły się one w Domu Rekolekcyjnym Księży Sercanów w Kluczborku. Był to czas, podczas którego małżeństwa Ruchu Euipes Notre Dame podjęły trud poszukiwania woli Boga za pomocą lektury Pisma Świętego, które jest żywym słowem samego Boga. Podczas dwóch dni rekolekcji zapoznawaliśmy się z metodą modlitwy Słowem Bożym według tradycji Lectio Divina, skupiając się przede wszystkim na pierwszym kroku tej metody, czyli na lectio. Przedmiotem naszych rozważań była ewangelia wg św. Łukasza (4, 14-30) – Jezus w Nazarecie.