W piękną, słoneczną i ciepłą niedzielę 19 marca 2023r odbył się Wielkopostny Dzień Skupienia Sektora Dolnośląskiego END.

Całe wydarzenie miało charakter otwarty, poza małżeństwami z naszego sektora, pragnęliśmy zaprosić również inne małżeństwa spoza Ruchu. Miała w tym pomóc dodatkowa akcja informacyjna- w niektórych kościołach rozwieszono plakaty, a w lokalnych mediach katolickich pojawiły się zapowiedzi wydarzenia. Sam WDS poprzedziliśmy 9-dniową nowenną w sektorze. Modliliśmy się o „obfite owoce Wielkopostnego Dnia Skupienia dla małżeństw i sektora” za wstawiennictwem Sługi Bożego ks. Henrii Caffarela. Naukę wielkopostną miał wygłosić doradca duchowy sektora O. Dominik Banaś, a konferencję o temacie „Budowanie komunii w małżeństwie” dr Jacek Pulikowski.
Tym razem, nasza Msza święta została odprawiona w samym sercu Wrocławia i kościoła wrocławskiego – w archikatedrze p.w. św. Jana Chrzciciela na Ostrowiu Tumskim. Zostaliśmy tutaj bardzo serdecznie przyjęci przez ks. proboszcza Pawła Cembrowicza, który koncelebrując Mszę św., powiedział, że w katedrze mamy się czuć jak u siebie.
Przewodniczący liturgii, Doradca Duchowy Sektora Dolnośląskiego END o. Dominik Banaś OFM, w pięknym kazaniu mówił m. in. o ks. H. Caffarelu, który usłyszał głos Boga i poszedł za nim w swej drodze kapłańskiej i w drodze poszukiwań Boga wraz z małżeństwami. Podkreślał moc sakramentu małżeństwa, nadaną przez Boga ale wymagającą współdziałania człowieka
(dla zainteresowanych dłuższe streszczenie nauki poniżej). Na końcu Mszy św. krótkie świadectwo wygłosili Bernadetta i Krzysztof Frankowie.

Po Mszy św. przeszliśmy do pobliskiej Auli Papieskiego Wydziału Teologicznego. Był czas na wypicie kawy, herbaty, po czym Pan dr Jacek Pulikowski wygłosił wykład na temat „Budowanie komunii w małżeństwie”. Mówił ciekawie, z polotem, przykuwał zainteresowanie. Umiejętnie potrafił wpleść kilka żartów rozluźniających atmosferę, a nieraz zwracających uwagę na istotne treści. Zaznaczył, że instytucja małżeństwa jest planem Pana Boga, a różnice psychologiczne i w postrzeganiu świata przez mężczyznę i kobitę są jak najbardziej normalne i potrzebne. Przypomniał słowa Jan Paweł II: ”celem małżeństwa jest wspólna droga do świętości przez budowę komunii osób na wzór komunii Osób Boskich.” Zapytał retorycznie „Czy my doceniamy łaskę Sakramentu Małżeństwa ? Jeśli ktoś uczepi się łaski Sakramentu Małżeństwa to ma gwarancję przetrwania. Uderzą wichry, uderza nawałnice ale dom się ostoi bo na skale jest zbudowany”.

W przerwie wykładowca podpisywał chętnym swoje książki. Druga część konferencji oscylowała wokół zagadnienia komunikacji w małżeństwie jako drodze ku budowaniu „komunii”. Ustalił hierarchię ważności w relacjach: najważniejsza jest relacja z Panem Bogiem, później relacja między małżonkami, następnie z dziećmi, dopiero później z rodzicami/teściami, a na końcu z innymi ludźmi. Zwrócił uwagę na potrzebę przebaczania sobie wzajemnie, a także nie ranienia siebie w rozmowach. Dał swoją osobą duże świadectwo wiary. Zdecydowanie podkreślał wartość modlitwy różańcowej np. w intencji własnych dzieci. Kończąc wystąpienie stwierdził, że warto naprawiać małżeństwo, to jest proces, który trwa do końca życia. (dla zainteresowanych dłuższe streszczenie wykładu poniżej)

Streszczenie kazania o. Dominika Banasia OFM:

(relacja Karola Białkowskiego -Wrocławski Gość Niedzielny nr 13/2023):

O. Dominik Banaś OFM. Homilię rozpoczął od cytatu ze sł. Bożego ks. Henriego Caffarela, założyciela wspólnoty.

Dzisiaj, po 40. latach, widząc rozwój ekip, myślę: w 1939 roku, z 4 pierwszymi małżeństwami, to było coś więcej niż tylko dobry pomysł, coś więcej niż entuzjazm; że to spotkanie nie było spotkaniem przypadkowym, że opatrzność i Duch Święty miały tu coś do powiedzenia i Bogu za to dziękuję.

Kaznodzieja zwrócił uwagę, że ruch, który stworzył ks. Caffarel, jest Bożym dziełem. Fakt jego powołania porównał do opowieści z pierwszego czytania i do wołania Samuela przez Boga. Młodzieniec na nie odpowiedział, a w posłuszeństwie Panu udał się, by namaścić przyszłego króla Izraela. Zauważył jednak, że Samuel słuchał, ale nie widział. To właśnie dlatego Boży posłaniec najpierw zwrócił uwagę na najstarszego syna Jessego, który wyróżniał się swoim wyglądem. – Bóg chce nauczyć go, aby patrzył po Bożemu, dlatego mówi, aby nie patrzył na to, co zewnętrzne, ale spojrzał tak, jak patrzy Bóg, a On patrzy sercem. Możemy zauważyć tu analogię do ks. Caffarela. On usłyszał głos, który go wołał, i odpowiadając na niego, wyruszył na przygodę drogi kapłańskiej. Podczas tej drogi Bóg zaproponował, aby spojrzał głębiej w serce małżeństw i pomógł odkryć im to, co w nich najpiękniejsze.

Ojciec Banaś podkreślił, że na wiele lat przed Soborem Watykańskim II wraz z małżeństwami, którym towarzyszył, pokazał piękno sakramentu małżeństwa. – Ukazał je, by inni mogli zobaczyć ten Boży zamysł wobec małżeństw i pozwolił nam to kontynuować w ramach Équipes Notre-Dame – dodał.

Zaznaczył, że trzeba ciągle wracać do źródła, aby odkrywać, na czym polega droga wiary. Ta, którą przeszedł bohater odczytanego fragmentu Ewangelii – niewidomy od urodzenia – składała się z dwóch etapów. Pierwszy to fizyczne odzyskanie wzroku, a drugi to dojście do tego, Kim jest Jezus Chrystus i wyznanie wiary w Niego. – Odkrycie tej wiary miało miejsce również u ks. Caffarela i małżeństw, którym towarzyszył – mówił i cytował:

Tak więc miałem przed sobą małżeństwa napełnione dwiema miłościami: miłością do współmałżonka i miłością do Chrystusa. Na pierwszy rzut oka można pomyśleć, że zarówno miłość małżeńska, jak i miłość do Chrystusa są miłościami absolutnymi, wyłącznymi, bezkompromisowymi. Małżeństwa te przeżywały jednak interesujące doświadczenie, a mianowicie – że te dwie miłości absolutne jednoczą się doskonale w życiu duchowym. Nie rozumiejąc do końca, na czym polega ta jedność miłości do współmałżonka i do Chrystusa, bardzo pragnęli odkryć, w jaki sposób dążyć do świętości z tymi dwiema miłościami w sercu.

W dalszej części homilii o. Banaś mówił o mocy sakramentu małżeństwa, która wypływa z Boga, ale wymaga również ludzkiego działania – wyruszenia w drogę wiary. Wyjaśniał, że każdy wyrusza w nią indywidualnie, ale jest ona piękniejsza, gdy małżonkowie zmierzają do wspólnego celu razem. – By to osiągać, trzeba widzieć, a do tego potrzeba wzroku i światła. Bez światła panuje ciemność i nawet mając wspaniały wzrok, nic nie zobaczymy. Będziemy się przewracać o przeszkody, które są na naszej drodze. A czym jest to światło? Chrystus jest światłością świata. Jest światłością, która rozświetla wszystkie mroki świata.

Następnie wyjaśniał, jak ważne w dzisiejszym świecie jest świadectwo. – Potrzeba pięknych przykładów, jak żyć, by miłość ludzka, która jest słaba i naznaczona grzechem, nie doprowadziła do upadku, by nie wygasała, ale mogła wzrastać – tłumaczył i po raz kolejny cytował założyciela ruchu:

Źródło miłości chrześcijańskiej nie kryje się w sercu człowieka, jest w Bogu. Dla małżonków, którzy chcą kochać, którzy chcą uczyć się kochać coraz mocniej, istnieje tylko jedna dobra rada: szukajcie Boga, kochajcie Boga, zjednajcie się z Bogiem, zostawcie Mu miejsce. Kto oddala się od Boga, traci miłość i na odwrót – ona rośnie wraz z miłością do Boga. Związek małżeński wart jest tyle, jeśli chodzi o jakość człowieczeństwa i jakość życia, ile wart jest związek małżonków z Bogiem. Im bardziej otworzycie się na Boga, tym bogatsza będzie wasza miłość. Sakrament małżeństwa to nie formalność, ale źródło nadzwyczajnej łaski. Chrystus przychodzi zbawić chorą miłość, zatrutą przez grzech pierworodny, przynosząc jej ratunek i olbrzymie łaski.

– To jest zaproszenie i przypomnienie: jesteście posłani, aby w tym świecie, w którym jest tyle mroków, otrzymanym światłem dalej rozjaśniać, by inni mogli również poznać piękno tej miłości między mężczyzną i kobietą, i by mogli również wkroczyć na drogę wiary – zakończył.

 

Streszczenie konferencji dr Jacka Pulikowskiego.

Budowanie komunii w małżeństwie”

W pierwszej części wykładu prelegent nawiązywał do książki Karola Wojtyły „Osoba i czyn”. Dobre chęci nie wystarczą. Trzeba czynu. Czyny przechodzą na sprawcę. Czyny, które wykonujemy na zewnątrz przechodzą na nas. Jeżeli robimy dobre czyny to staje się dobrym człowiekiem i odwrotnie.

Zaproponował dobry czyn, który zajmuje tylko 20-30 sekund dziennie i daje pewną gwarancję, że wytrwamy w małżeństwie – jedno „Ojcze nasz” przed zaśnięciem, ze słowami „odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”..

„Niech nad naszym gniewem nie zachodzi Słońce”

Mężu, codziennie przytul chociaż na chwilę żonę, na pewno przełoży się to na pogłębienie relacji.

W niedzielę trzeba świętować, w niedziele trzeba się radować.

Bardzo przeszkadza w budowaniu jedności małżeńskiej przesadne przewrażliwienie na swoim punkcie. Niektórzy we wszystkim dopatrują się napaści na siebie. Odpuśćmy sobie!Np.

Trzeba znaleźć czego zabrakło, czego brakuje, czego jej nie dałem, że ona się tak zachowała.

Nam wszystkim brakuje tego samego- zdrowego poczucia własnej wartości. Dlaczego? Bo świat nam radzi, że musimy być we wszystkim „mistrzami świata”. Świat dyktuje jak mam być. I my czujemy się po prostu gorsi. To jest chichot szatana.

Warto mieć dystans do samego siebie. Naucz śmiać z siebie.

Wszyscy jesteśmy stworzeni po to żeby być szczęśliwymi tu i po drugiej stronie

Niestety ludzie nie pojmują czym jest szczęście i szukają go tam gdzie go nie ma. Np. hasło: „Róbta co chceta” – tak mówi świat.

My musimy postawić tamę tym „ochotom”. Musimy się powstrzymać silną wolą.

Jestem stworzeniem Pana Boga.
Jeżeli będziemy sobą to będziemy szczęśliwi. Co to znaczy sobą? Kim jest człowiek?
Jedyna istota na całym świecie , która jest i cielesna i duchowa.

Nam jest trudno wybrać świat ducha ale Pan Bóg zsyła nam Swojego Syna, który ma ciało człowieka. Mamy dziesiątki cudów eucharystycznych.

Wymiar psychiczny: pozwala nam myśleć, marzyć, tęsknić, itp. Mamy np. poczucie spełnienia.

Jeżeli boimy się o nasze dzieci to sięgajmy po broń jaka jest modlitwa różańcowa (np. 20 osób może odmawiać różaniec za swoje dzieci – każdy po 1 dziesiątce – róża różańcowa)

Przyjemności są przyjemnościami i przekładają się na szczęście. Są do szczęścia istotne ale same w sobie szczęścia nie dają.

Czym jest szczęście ? A może ono leży w swerze duchowej?

Jest to relacja jednej osoby obdarzonej wymiarem duchowym do drugiej osoby obdarzonej wymiarem duchowym. Jakie mamy możliwości: człowiek-człowiek; Bóg -człowiek. Relacja najwyższa jest wtedy, kiedy ten drugi jest ważniejszy ode mnie.

W relacji do Pana Boga możesz podjąć decyzję: Panie Boże dam Ci mój czas. Zatrzymaj się np. na 5 minut kontemplacji, daj sobie czas na modlitwę np. 15 minut dziennie, zajrzyj do pisma Świętego, wstąp do kościoła na chwilę adoracji. Jeżeli nie możesz się skupić to powiedz Panu Bogu „nie mogę się skupić ale to jest Twój czas”.

Każdy kto szuka prawdy znajduje Boga.

Papież Jan Paweł II: „wymagajcie od siebie nawet jakby inni od was nie wymagali”.

Kto pójdzie na łatwiznę ten straci kawał szczęścia jeśli nie całe.

Czy my doceniamy łaskę Sakramentu Małżeństwa? Nikt inny jej nie ma – tylko my. Czy my korzystamy z niego dostatecznie? Jeśli ktoś uczepi się łaski Sakramentu małżeństwa to ma gwarancję przetrwania. Uderzą wichry, uderzą nawałnice ale dom się ostoi bo na skale jest zbudowany.

Mamy coś czego nie ma żadna inna para ludzi.
Jan Paweł II: ”celem małżeństwa jest wspólna droga do świętości przez BUDOWĘ KOMUNII OSÓB na wzór KOMUNII OSÓB BOSKICH.” Czyli pierwowzorem twojej komunii w małżeństwie jest jedność niepojęta Osób Boskich w Trójcy Przenajświętszej! Do takiej komunii ma zmierzać.

Prawdziwe wykorzystanie płciowości jest tylko w małżeństwie- gdzie jest jedność cielesna (która wcale nie jest najważniejsza), jedność psychiczna i jedność duchowa!

Wychować człowieka do wartości, do zdolności kochania, do miłości może tylko rodzina. W rodzinie gdzie jest tata i mama, którzy się kochają i będą się kochać do końca życia. To są podstawy rozwoju! I jeszcze jest to, że Pan Bóg kocha i nigdy Ciebie nie przestanie kochać, nawet jeżeli będziesz uważał, że Go nie ma!

Pan Bóg wymyślił małżeństwo. Tylko, że dołączył do niego „instrukcję obsługi”. Ludzie masowo wchodzą w małżeństwa i łamią „instrukcję obsługi”. Pan Bóg mówi w zasadzie jednym zdaniem :” Będziesz miłował Boga i bliźniego” i to jest w zasadzie „wszystko” co powiedział. Rozpisał to na 10 punktów. Jeśli zbudujesz małżeństwo na tych 10-ciu punktach to masz absolutną lawinę szczęścia do końca życia. Wszystkie trudności pokonacie bo zbudowaliście dom na skale i choć uderzą wichry, uderzą nawałnice, to dom się ostoi bo na skale jest zbudowany.

Dwie rzeczy warto w życiu robić: modlić się i miłować. Naszym „zadaniem życiowym” jest budowa domów, zdobywanie jedzenia itp. – to jest nasze „zadanie życiowe” ale nie jest to „cel życia”!

Człowiek «nie może odnaleźć się w pełni inaczej jak tylko przez bezinteresowny dar z siebie samego» (Gaudium et spes, 24).

Po to mamy budować KOMUNIĘ aby być szczęśliwymi poprzez relacje miłości!

„Budowanie komunii przez dobrą komunikację”

Po przerwie, w drugiej części wykładu p. dr Jacek Pulikowski skupia się na kumunikacji miedzy małżonkami jako jednym z narzędzi budowania komunii w małżeństwie. Przybliża nam jak powinna wyglądać dobra komunikacja

(przy tej okazji poleca swoją książkę „Warto naprawiać małżeństwo” jako tę, w której jest najwięcej o komunikacji- dla zainteresowanych)

Służyć w rodzinie, a nie rządzić – to wielka trudność.

Hierchia relacji. Na pierwszym miejscu ma być relacja z Panem Bogiem: poważne traktowanie wszystkich przykazań, korzystanie z łask sakramentalnych. Prawdziwa relacja z Panem Bogiem wpłynie korzystnie na wszystkie relacje małżeńskie i rodzicielskie. Relacja z Bogiem nikomu nie zagraża.

Natomiast relacje ludzkie muszą być ułożone według bardzo ścisłego porządku:
1. mąż-żona
2. my- dzieci
3. my jako małżonkowie – rodzice, teściowie
4. my – Inni ludzie
Ten ład musi być zachowany! Jeżeli np. dla mamusi dzieci są ważniejsze od męża to jest „tragedia” – za 20 lat będzie straszną teściową. Jeżeli któryś z małżonków zgłasza tylko, że ten ład nie jest zachowany, czyli jego subiektywne odczucie jest takie, to już jest wezwanie do działania. Nie wystarczy, ze kochasz żonę, żona ma się czuć kochana. Jej subiektywne odczucie jest podstawą jej postepowania.

Żebyśmy nikogo na świecie nie mieli w nienawiści. Nienawiść nas niszczy.

O wybaczeniu:
Ojciec nie pobiegł za synem marnotrawnym „czekaj Ja ci wybaczę”. Czekał, aż syn się nawróci.

Miłosierdzie jest dla wszystkich, którzy się nawrócili. „Ty mu ogłosisz, ze mu wybaczyłaś 20 lat temu jeżeli on po tych 20 latach przyjdzie skruszony”.

Więc są dwie różne rzeczy – wybaczenie i ogłoszenie wybaczenia. To ogłoszenie jest niezbędne do pojednania, a pojednanie do szczęścia.

O komunikacji:

My mówimy o komunikacji po to aby pogłębiać komunię.
Porozumienie – nie wolno odmawiać użycia rozumu.

Czy na pewno bym się cieszył, żeby mój zięć tak traktował moją ukochaną córeczkę jak ja w tej chwili traktuję żonę ?
Czy na pewno bym chciała, żeby synowa potraktowała mojego ukochanego syneczka tak jak ja ciebie dzisiaj potraktowałam ?

Przeprośmy i próbujmy do tego nie wracać, nie powtarzać tych błędów.

Napięcie jakie powstaje w rozmowach między małżonkami, w ogromnej mierze powstaje z nieporozumień komunikacyjnych, a nie za złej woli, naprawdę!

Zobaczmy co się dzieje w czasie takiej normalnej komunikacji:

Łańcuch komunikacyjny:

NADAWCA – intencje-przekaz-odbiór-interpretacja – ODBIORCA

Mówimy słowami ale też intonacją głosu. Mówimy mimiką ciała, gestem ciała. Nasze komunikaty mogą być sprzeczne – co innego mówią słowa, co innego mówi mina.
Ten kto wysyła komunikaty sprzeczne jest winien nieporozumień.
Drugi błąd: „wiem o co mi chodzi ale nie powiem – niech się domyśli”. Niestety – nie domyśli się.

Zwykle w podręczniku jest taki punkt: ustalcie o co się kłócicie. Np. na „zasiadaniu” – ustalmy o czym rozmawiamy.

Inne zdania w sprawach wychowawczych między rodzicami, dzieci od razu wykorzystują.

Przekaz. Narzędzie, które ułatwia jasny przekaz – informacja zwrotna – „chodziło Ci o to ? i o to ? nie, nie – chodziło bardziej o to, o to i o to.” I tak zbliżamy się interpretacją do intencji. Nie obawiajmy się nazywać rzeczy swoimi słowami. Najgorszym błędem przekazu jest przekaz sprzeczny słowny z pozasłownym. Mówmy prosto do celu.
Czasami jest tak, że jak mam złe intencje to przypisuję złą wolę drugiej stronie. Może być też nieżyczliwość interpretacji: „o, taka właśnie jesteś!”

„Nadawca” – powinien być maksymalnie przeźroczysty, ujawniający o co mu chodzi.
„Odbiorca” – powinien być maksymalnie empatyczny, życzliwie wsłuchujący się w intencje drugiej osoby.
Przy „nadawaniu” jest tutaj pewna niesymetria. Otóż mężczyźnie znacznie łatwiej jest nadać o co mu chodzi, ponieważ chodzi mu tylko o jasno nazywane konkretne rzeczy, w subtelności się nie zabawia. Kobiecie znacznie trudniej jest powiedzieć o co jej chodzi, bo występują tam subtelności, półcienie, podcienie, które trudno nazwać słowami.
W przypadku „odbioru” mężczyzna lubi jak mu się łopatologicznie powie. Od mężczyzny do żony idzie podwójnie łatwo – jemu łatwiej jest nazwać, a on łapie w lot. W drugą stronę idzie trudniej – jej trudniej powiedzieć, a on i tak nie kuma.
Dlatego wszystkie żony wszystko o mężach wiedzą, a mężowie – „pierwsze słyszę, nigdy o tym nie rozmawialiśmy!”
Właśnie! Chodzi o to aby się z tego pośmiać, a nie oburzać! To wynika z naszej inności.

Czasem możemy przełożyć na relację małżeńską pewne właściwości mówienia w języku obcym. Jeżeli mówimy w takim języku, a może jeszcze nie najlepiej go znamy to mówimy głośno i wyraźnie, patrzymy na usta, mówimy „całym sobą”, wymuszamy reakcję zwrotną – czy ja dobrze zrozumiałem? Czy jestem dobrze zrozumiany?

Jeżeli siadamy do rozmowy małżeńskiej i się boimy, czy ja swoim słowem, czy odbiorem przypadkiem nie skrzywdzę swojej żony, czy nie posądzę o coś niesprawiedliwie męża. Boimy się o siebie nawzajem byśmy przypadkiem nie przypisali jakiegoś zła niesprawiedliwie jeden drugiemu – siadając tak do rozmowy mamy ogromną szansę, że po takiej rozmowie będzie nam do siebie bliżej niż dalej. I o to chodzi.

Ten sam przekaz każda strona widzi inaczej, kobieta bardziej widzi człowieka, mężczyzna bardziej materię. Ten sam przekaz może być inaczej interpretowany. My często nie kłócimy się o fakty ale o interpretacje.

Było takie małżeństwo, które wymyśliło sobie taką zasadę – w przypadku kiedy rozmowa schodzi na niebezpieczne rejony, na hasło „kółko” małżonkowie rozchodzą się do osobnych pokojów i odmawiają dziesiątkę różańca w intencji małżeństwa, po czym wracają do rozmowy.

Nie rozmawiajmy kiedy jesteśmy wkurzeni, zróbmy cos żeby wtedy nie rozmawiać. Jak mąż jest wściekły (np. po robocie) i żona już od drzwi widzi, że jest wściekły, to jest oczywiste, że ją zaatakuje…wtedy coś zróbmy aby nie wikłać się w rozmowę.

Rozmawiajmy bez osób trzecich, bez telewizora itp. Rozmawiajmy we dwoje, w domu, wieczorem, w ciszy…itp. Oczywiście nie pierzemy swoich brudów przy rodzinie, osobach trzecich…itp. Np. nie słucham oskarżeń współmałżonka przez rodziców. „To są nasze sprawy” – nie wchodzimy w koalicje z Rodzicami. Oni mogą się za nas tylko modlić.

Czasami są konflikty, które możemy rozwiązać z doradcą – jeżeli nie wiemy, które rozwiązanie jest lepsze. Przedstawiamy swoje wersje i z góry ustalamy, że przyjmiemy to co ta osoba nam doradzi. Dotyczy to takich spraw „nierozwiązywalnych” – tzn. takich, że dwie lub więcej opcji jest porównywalnych moralnie (np. kwestia wyboru tej, czy innej tradycji w danej dziedzinie). Takie sprawy możemy rozwiązywać przy pomocy doradcy.

Podstawowe zasady komunikacji: nie wolno siebie ranić, czyli dotykać rzeczy, na które nie mamy wpływu (np. cała przeszłość – wywlekanie złej przeszłości, jeżeli są jakieś nierozwiązane sprawy z przeszłości to usiądźmy, omówmy je, wybaczmy i nie wracajmy). Druga sprawa gdzie łatwo zranić to dotykanie rodziny współmałżonka, szczególnie mamy, która jest tym największym pomostem emocjonalnym, swoich domów. Kolejna to dotykanie cechy współmałżonka, na którą nie ma wpływu.
Unikajmy takich słów: „Ty zawsze…”. Mówmy raczej o sobie (w 1 os. Liczby pojedynczej) „było mi przykro, że to zrobiłeś”, czy „postaram się tak więcej nie robić”

Czas. Mówią, że „czas to pieniądz”, a my mówimy, że „czas to miłość”. Dajmy sobie czas na rozmowę, na wysłuchanie. Niczym tak nie zdobędziesz serca żony jak gotowością na wysłuchanie jej niezależnie na jaki temat mówi. Największą trudnością jest nieumiejętność słuchania, zwłaszcza ze strony męskiej. Pan Bóg po to mężczyźnie dał kobietę, żeby ona nauczyła go kochać. Żeby go nauczyła, że materia jest mniej ważna od człowieka. A wy panowie nie obrażajcie się na żonę, że będzie was pouczała. Powinniśmy słuchać żony tam gdzie ona jest lepsza ode mnie, czyli we wszystkich sprawach międzyludzkich np. ona wie kiedy należy wyjść z przyjęcia, a ty nie wiesz. Wstań grzecznie i wyjdź.

Dziękujmy sobie nawzajem za to co robimy dla rodziny.

Ścieżka bezpiecznego doradztwa:
– stały spowiednik
– jeżeli inny terapeuta-taki cywilny- to sprawdzić sobie jaka to osoba, czy np. nie jest ona w piątym małżeństwie.

Warto naprawiać małżeństwo, to jest proces, który trwa do końca życia.
Życzę wszystkim aby wasza miłość małżeńska była większa dziś niż wczoraj, mniejsza dziś niż jutro, i tak do końca życia…

Zanotowali Jola i Marcin Pacholarzowie

Linki:

Ruch „Equipes Notre Dame” zaprasza na Wielkopostny Dzień Skupienia | Niedziela.pl

Wielkopostny Dzień Skupienia dla Małżeństw (gosc.pl)

https://wroclaw.gosc.pl/gal/pokaz/8138269.Dzien-skupienia-dla-malzenstw

https://wroclaw.gosc.pl/doc/8139312.Wspolnie-na-drodze-wiary

https://wroclaw.niedziela.pl/artykul/89933/Dazyc-do-swietosci-razem

https://www.radiorodzina.pl/2023/03/29/dr-jacek-pulikowski-rozgrywa-sie-ostateczna-bitwa-o-rodzine/?fbclid=IwAR2XA8QnGlCMVVoEVqEXDhK76xgb83H0T3PWkwaCrko_6E-f2I6BV2JK-mk