Sobota była dla nas dniem radosnym, ale i trudnym. Przygotowanie do chrztu, logistyka związana z dowiezieniem rodziny na Ostrów Tumski, ogarnięcie spraw z obiadem po chrzcinach, załatwienie wszystkich sprzętów potrzebnych przy chrzcie (rytuał, olej krzyżma itp.), których nie było w kaplicy, ogarnięcie tekstu przysięgi do przyjęcia karty – wszystko to nie pozwalało nam się skupić na tym, co ma się za chwilę wydarzyć i spowodowało, że poranek przed mszą był mocno nerwowy. Kiedy byliśmy już w kaplicy – wcześniej udało się cudem zaparkować w ostatnim chyba wolnym miejscu w okolicy – kiedy zaczęła się już msza i wszystkie stresujące czynniki odeszły na drugi plan, mogliśmy się wreszcie wyciszyć i cieszyć się tym wydarzeniem. Cieszyć się podwójną radością. Z jednej strony chrzest Józefa Gabriela – uroczystość, wydawałoby się nasza, rodzinna, prywatna (włączenie człowieka do społeczności wiernych to oczywiście sprawa nas wszystkich, całego Kościoła powszechnego, jednak rodzice podczas chrztu własnego dziecka raczej nie patrzą na to z tak szerokiej perspektywy), z drugiej radość wspólnotowa – powiększenie grona wrocławskich ekip o kolejną, trzynastą.
W trakcie mszy świętej, a szczególnie w trakcie kazania, coraz mocniej docierało do nas, że ta prywatna uroczystość stała się radością wszystkich zgromadzonych w kaplicy. Bardzo ważne było dla nas odniesienie do chrztu Józka najpierw w słowach wprowadzenia do liturgii a potem homilii (mocne słowa o pierwszym “Ojcze nasz” w wykonaniu naszego nowego chrześcijanina i wzruszająca historia o dwóch aniołach strzegących dziecko). Otworzyło nas to na przeżywanie naszej dotychczas wewnętrznej, prywatnej uroczystości w sposób bardziej wspólnotowy, otwarty.
Co ciekawe, początkowo myśleliśmy o organizacji chrztu tego samego dnia, ale po Święcie Karty, np. około 15, w zupełnie innym miejscu miasta. Bo po co tarabanić się na Ostrów z całą rodziną, angażować całą wspólnotę (w której jesteśmy przecież tak krótko i nikt nas tam nawet nie zna) w nasze małe, rodzinne uroczystości. Dziś wiemy, że to była najlepsza możliwa decyzja. Dla nas na pewno, ale myślę, że chrzest naszego synka był radością także dla całej wrocławskiej społeczności Equipes Notre-Dame.
Bardzo cieszymy się, że udało nam się przebrnąć przez czas pilotażu i przyjąć Kartę właśnie w takich, a nie innych okolicznościach. To dla nas bardzo ważne i dziękujemy za to naszemu Bogu, że obie tak ważne dla naszego małżeńskiego życia uroczystości wydarzyły się podczas jednej mszy, w tym konkretnym miejscu (ze św. Józefem w prezbiterium!), w ten, a nie inny dzień i z tymi, a nie innymi ludźmi.
Zuzia i Marcel